Nie zrobiłam w tym roku prezentownika. Bo nie miałam ochoty. Bo byłam leniwa. Bo w natłoku chorób, rzeczy do zorganizowania i pracy nad ebookiem oraz fragmentami nowej książki, szukanie linków afiliacyjnych lub sponsorów było nisko na liście priorytetów. Życie.
Przyjemność sprawiło mi jednak zrobienie listy rzeczy, które są zbytkami, których w ogóle nie potrzebuję i mogę bez każdej żyć. Ale są fajne.
Zauważam, że w życiu fajnie mieć takie rzeczy, których się…nie ma. Tak jak warto mieć marzenia. Nawet jeśli zmienisz zdanie, przestaną Ci się podobać, to coś miłego do nasycenia oczu lub fantazji, rzeczowe lub nie, jest małą przyjemnością codzienności. A w ciężkich czasach małe przyjemności są w codzienności cenne.
Chociaż tak, naprawdę chcielibyśmy pokoju i spokoju. Oddałabym wszystkie buty i perfumy za pokój na świecie, tylko jakoś nikt ich chce.
Anyway…
Rzeczy realne
Perfumy Ex Nihilo
Najbardziej Fleur Narcotique, chociaż również Amber Sky.
Zestaw szminek
Znalazłam taki od MAC. Bo dobrych szminek nude nigdy za wiele. Zawsze aktywnie poszukuję. Zawsze. Nawet jak jakąś znajdę. Always.
Nowy ciepły puchaty szlafrok z kapturem
Nie ma chyba co tłumaczyć. To czyste dobro i niezbędny do życia przedmiot. Mój ma już wiele, wiele lat i idzie w stronę szarości zamiast bieli. Ale wysłużył się. Kiedyś znajdę idealnego następcę, na razie trwamy.
Imprezowy kombinezon
Błyszczący złoto-brązowy strój niczym z dyskoteki w latach siedemdziesiątych jest totalnie niepotrzebny i założyłabym go pewnie dwa razy w roku. Ale podoba mi się. So sue me.
Buty do kombinezonu
Sandały na lato. Chociaż jest grudzień. Bo tak. U mnie w domu nie dawało się butów w prezencie i zawsze w głębi serca czuję, że to nie jest dobry prezent. Ale ponieważ to tylko głupi zabobon, to dodaję do listy.
Coś od Sezane
Od dawien dawna pociąga mnie marka Sezane, bo wydaje się trafiać w moją estetykę. Trochę boho, trochę burżu. Jednocześnie arty, ale przytulnie. Zawsze szkoda mi jednak pieniędzy, na wydawanie tylu funtów na koszule lub sweterki, a nawet spódnice. Ale podobają mi się te rzeczy bardzo, przynajmniej na zdjęciach.
Zwłaszcza te buty. Miałam kiedyś podobne z szafy babci i były super wygodne. To napisawszy, muszę przyznać, że mam obecnie w życiu mało okazji do noszenia butów za prawie 300 funtów. Nie wiem czy potrzebuję ich w życiu.
Rzeczy nierealne
Teddy Coat
Nie “taki jak”. Tylko Teddy Coat Max Mary. Mam PODOBNY. Widziałam dużo PODOBNYCH. Ale chciałabym naprawdę dokładnie ten. Czy chcę wydać prawie 3000 funtów? Otóż uważam, że wydawanie takich pieniędzy na ubrania jest na granicy moralności…
Płaszcz Daisy od Charlotte Simone
Nawet chciałam wydać na to zarobione pieniądze i nosić do końca życia, ale postanowiłam tego jednak nie robić. Nie zgadzam się ideologicznie z płaceniem tylu pieniędzy za płaszcz z poliestru i innych sztucznych badziewi. Ale czy jest przepiękny? Jest.
Chociaż, powiedzmy sobie szczerze, już teraz mam dużo za dużo płaszczy.
Gwiazdkowe kubeczki
Czemu nie mogę sobie kupić kubeczków? Ponieważ nie mam miejsca na więcej kubeczków w kuchni. Nie posiadamy niestety pojemnych szafek i na chwilę obecną nowa rzecz musiałaby niestety trafić do nas kosztem starych. A nie mam też kubeczków, których chciałabym się pozbyć. I tkwimy w tym impasie.
Takie listy uwalniają mi dopaminę prawie jakbym te wszystkie rzeczy kupiła. A jednocześnie pomagają się nimi znudzić i już ich nie chcieć. I nie wydać niczego.
Dlatego uwielbiam wishlisty. A jeszcze bardziej lubię usuwać z nich rzeczy, bo już mi się nie podobają.
Robicie takie listy? Co na nich jest?