OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Picture of Riennahera

Riennahera

Czy „najlepsza wersja siebie” to już przeżytek?

Pojęcie “najlepszej wersji siebie” robiło karierę internecie od mniej więcej dziesięciu lat. Ile treści wyprodukowano na ten temat, ile pieniędzy na nim zrobiono. Jak wszystkie mody, w końcu stało się passe i obecnie coraz częściej widzę je w kontekście obciachu i drwin.

Nie ukrywam, sama też dawałam mu się nieraz ponieść. Dziś nieszczególnie już ekscytuje i właściwie od dawna nie myślałam o tej frazie.

Rozumiem skąd przychodzi sprzeciw przeciw pojęciu “najlepsza wersja siebie”.
Latami wmawiano nam co musimy w sobie jeszcze zmienić i poprawić, żeby wydobyć swój potencjał. Latami byliśmy niewystarczającymi ludźmi, niewystarczająco sobą. Teraz mamy inny klimat. Teraz rządzi, przynajmniej w dyskursie, czułość wobec siebie, zaopiekowanie i inne terapeutyczne stwierdzenia. Czasami to fajnie, czasami też można przesadzić. Wiadomo. Jak dawniej z najlepszą wersją.

A jednocześnie ciężko mi nie uznać, że jestem lepszą wersją siebie niż byłam jeszcze kilka lat temu. Mnie samo to pojęcie dało całkiem sporo.

Przede wszystkim nie byłam najlepszą wersją siebie w długoletniej depresji. Zatem poszukiwanie tej lepszej wersji zaprowadziło mnie na terapie, które wyjaśniły mi wiele. W końcu, kiedy mimo terapii i zrozumienia źródeł swoich problemów, nie czułam się lepiej, a wręcz gorzej, sięgnęłam po leki.
Nie chcę tutaj negować wartości terapii, uważam, że była mi potrzebna. Po prostu potrzebowałam jeszcze czegoś więcej, a wtedy leki pomogły mi bardzo. Ciągle pomagają.

Zmienił się też mój stosunek do świata. Zmieniło się moje podejście do ludzi. Uważam, że dzięki lekom mogę w końcu być osobą, którą sama bym lubiła.
Już nie chcę nie żyć. A miałam tak większość mojego życia. Po raz pierwszy gdy byłam młodą nastolatką. Jakość życia, jakość osoby, którą jestem w stare być, nie czując niechęci do siebie i świata, jest kolosalna. Będąc zdrową, mogę być lepsza dla innych. Mogę być lepsza dla siebie. Jestem cierpliwszą matką. Jestem lepszą żoną. Koleżanką. Osobą. Bo bardziej mi zależy i bardziej się staram. Codzienność jest czymś do doceniania, a nie do uciekania przed nią. Inna sprawa, że dzięki lekom miałam siłę na zmianę rzeczy, z którymi nie dawałam sobie rady w codzienności.

To jest najlepsza wersja mnie, jaką znałam.

Mam siłę robić mnóstwo rzeczy, o których marzyłam. Mam siłę robić to, co zrobić w codzienności trzeba, a zwykle mnie przerastało. Mam siłę chcieć. Rozwijać się. Rosnąć.

Więc rozumiem, że chcemy czuć się wystarczającymi. Ale czuję się wystarczająca i zadowolona z siebie (no, przynajmniej tak ogólnie, jak każdy mam swoje problemy i problemiki) dopiero po przejściu pewnych zmian, po pokonaniu pewnych trudności. Zatem wciąż kupuję tę narrację.

To moje odczucia i moja historia. Ty możesz mieć swoją. Może inną?

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top