Gdyby ktoś powiedział mi dwa lata temu, że będę pisać taki tekst, wyśmiałabym go.
A teraz…Teraz piszę. Z jednej strony – dlatego, że mam gdzieś co kto o mnie sądzi. Większość czasu 😉 Z drugiej – temat jest na topie, bo wiele osób odwraca się w stronę ezoteryki w obecnych czasach. Niedawny numer Miesięcznika Znak (który dostałam w prezencie od Redakcji) był poświęcony astrologii i tarotowi oraz szeroko pojętej ezoteryce. I dostaję też regularnie komentarze, że ta czy inna obserwująca ma ochotę o tym poczytać.
Zatem myślę i piszę.
1
Uznaję rzeczy, które poprawiają nastrój i nie krzywdzą zainteresowanego ani bliźniego, za dobre i zasadniczo pożyteczne. Oczywiście można iść w narrację “ale krzywdzą duszę bo są grzechem”, tak jak czytanie Harry’ego Pottera, sztuki walki czy joga według niektórych osób w Kościele Katolickim, ale to jest narracja głupia. Co więcej, ponieważ do kościoła już nie chodzę i uznaję się za agnostyczkę, nie muszę tej narracji ulegać.
Za krzywdę uznałabym stosowanie się do mądrości w stylu “nie pójdę do lekarza, bo uleczy mnie energia Wenus”. Ale już “o, będę na siebie bardziej uważać, bo mam w tym miesiącu słabe energie zdrowotne” nie krzywdzą. Przełożenie podpisania ważnych umów o kilka tygodni w jedną czy drugą stronę też niekoniecznie. I tak dalej.
Wierzę przede wszystkim w naukę, ale obok rozwiązań potwierdzonych badaniami, zawsze można się o coś pomodlić albo sprawdzić horoskop. Co komu poprawia nastrój.
2
Sprawą, w której najbardziej pomaga mi astrologia, jest wyluzowanie.
Pisząc te słowa siedzę sobie na kanapie pod kocem i mam naprawdę płaczliwy nastrój. Były czasy, kiedy sfrustrowana szukałabym źródła takiego samopoczucia, zakopując się głębiej w chandrę, próbowała wymusić na innych uszczęśliwienie mnie i tak dalej. A teraz akceptuję, że taki to nastrój, bo jest pełnia, do tego w Raku (kiedy czytasz te słowa, fragmenty tekstu od miesięcy leżały w notatniku), a obserwowane profile astrologiczne ostrzegały, że będzie płaczliwie.
Znów, pomaga mi to mniej więcej tak samo jak joga czy trening. Robię to co mogę, a jak nie mogę, to nie mogę. Jak źle śpię to nie wycisnę więcej niż jestem w stanie. Jak jestem osłabiona, to nie zdobędę świata. I to jest w porządku.
Obserwujemy powrót do innych, starszych wartości niż nieustanny rozwój i sukces, wpychany nam przez nowoczesność i kapitalizm. Astrologia jest po prostu jednym z aspektów tego powrotu. Influencerki wydają e-booki o cyklu menstruacyjnym (tak, też kupiłam u Elizy), interesujemy się znów cyklami w naturze, uprawianie działki po latach bycia reliktem zrobiło się cool. Tak działa historia, tak działa społeczeństwo. Oraz…po prostu moda. To wszystko regularnie wraca.
3
Walczą we mnie dwa wilki. Jeden racjonalny, a drugi lubiący słuchać analiz jaka jestem wg mojego kosmogramu urodzeniowego. To przyjemne jak ASMR.
4
Czy astrologia jest nieracjonalna? Tak uważamy, natomiast jeśli chodzi o Big Data to chyba jeszcze nikt na poważnie nie zajął się korelacjami astrologii i wydarzeń na świecie. A może zajął? Jak znacie, to podrzućcie badania lub analizy.
Czy astrologia jest bardziej nieracjonalna niż jakakolwiek religia? Nie.
Religijność, mistycyzm i inne transcendencje są czymś, czego człowiek szuka od zarania dziejów. I więcej mówią o nas jako gatunku niż o rzeczywistości, w której żyjemy. Czy szukamy odpowiedzi i ukojenia w gwiazdach, czy wznosząc oczy ku niebu wzywając Jezusa, Jahwe czy Allaha, wypełniamy te same ludzkie potrzeby.
5
Właściwie to astrologia jest bardziej racjonalna niż religie. Wiemy, że planety istnieją na pewno i na pewno przemieszczają się w Układzie Słonecznym. Astrologia szczegółowo wylicza ich ustawienia względem siebie i Ciebie.
Czy ma to jakiekolwiek rzeczywiste przełożenie – tu jest kwestia dyskusyjna. Absolutnie nikogo nie namawiam na przyjęcie tego, ani nawet na zainteresowanie się astrologią. Mnie interesuje jako system istniejący od wieków, z którego korzystali władcy i politycy, który inspirował sztukę. Choćby z czystej fascynacji historycznej chcę znać zasady jego działania.
6
Podobają mi się próby racjonalizacji tarota. Mam na telefonie aplikację do codziennego rozłożenia kart. Jest tam również wstęp o tym czym tarot jest, jak go stosować i co może dać. W żadnym miejscu nie jest wspomniane wróżenie i przyszłość. Aplikacja twierdzi, że jest to narzędzie oparte na archetypach, dzięki któremu możemy porozmawiać z samą sobą i poszukać w sobie odpowiedzi.
Wiem, że to zabrzmi kontrowersyjnie, ale uważam, że działa jak mini-terapia. Nie, z niczego nie wyleczy, leczą lekarze. Nie jest żadnym zastępstwem wizyty u lekarza ani rozmowy z psychologiem czy psychoterapeutą, kiedy jesteśmy chorzy. Ale może spowodować, że spowolnimy myślenie, przyjrzymy się jakiemuś zagadnieniu bliżej czy po prostu inaczej. Zaczniemy intuicyjnie łączyć kartoniki z obrazkami z myślami i uczuciami, które już w sobie mamy. I może dzięki temu coś się rozjaśni.
Bo tym jest tarot – kartami z obrazkami, które mają przypisane w systemie znaczenie. One nie znają naszej przyszłości. Pomagają tylko układać myśli.
7
Astrologii używają powszechnie politycy również w czasach współczesnych. Rodzina Królewska ma swojego etatowego astrologa. Księżna Diana też miała swojego.
Jak zaczniesz rozglądać się i wypytywać otoczenie, możesz zdziwić się, kto w nim korzysta po cichu z usług astrologów, wróżek czy numerologa. Ja się zdziwiłam.
8
Oczywistością dla każdej osoby zainteresowanej horoskopami jest bezwartościowość ogólnych horoskopów dla znaków zodiaku publikowanych na przykład w gazetach. Bo to tylko znak słoneczny, a o tym kim jesteś i jak mają się Twoje energie decyduje według astrologii mnóstwo zmiennych, między innymi ascendent, descendent, księżyc, medium coeli, w jakich znakach masz poszczególne planety urodzeniowe, i tak dalej…;)
9
Powrót ezoterycznych inspiracji nie dziwi, w kontekście powrotu mody przełomu tysiącleci. To były słynne “moje czasy”. Byłam wtedy nastolatką i nosiłam podobne ciuchy jak dzisiejsze nastolatki. Paliłam kadzidełka, kupowałam talizmany na stoiskach z badziewiem i chodziłam do sklepów indyjskich po ubrania i biżuterię. W sklepie “Meta Brama” w Gdańsku zaopatrywałam się w książki o aniołach. A kilka dekad wcześniej zaczął się nurt New Age…Wszystko to odchodzi i powraca. Zwłaszcza, w momentach przełomu i momentach zagubienia. Jesteśmy totalnie zagubieni jako społeczeństwo, cywilizacja, gatunek.
10
Nigdy nie zostanę ateistką, bo wyrzeknięcie się wyższej istoty, którą można obwiniać o swoje niepowodzenia, nie jest w niczyim interesie. Z tego samego względu z otwartymi ramionami przyjmuję koncept retrogradacji Merkurego. To nie moje życie ssie, a ja jestem nieogarnięta. To Merkury!
Jak widzisz, nie jest to żadna głęboka analiza, tylko zbiór myśli. Często ironicznych. Jeśli szukasz czegoś bardziej merytorycznego i ułożonego, numer Miesięcznika Znak może być dobrym startem w temacie.