rozdroże kruków
Picture of Riennahera

Riennahera

Rozdroże Kruków – recenzja lub coś na kształt

Bawi mnie, że dziesięć lat temu pytałam, ile jeszcze dostaniemy książek o Wiedźminie i w tym roku dostaliśmy kolejną, „Rozdroże Kruków„.
Czy za dziesięć lat znowu będę się śmiać z tego samego powodu? Mam nadzieję, chociaż wtedy Pan Andrzej będzie miał 86 lat…Ale trzymam mocno kciuki.

Pierwsze pytanie zasadnicze.

Czy “Rozdroże Kruków” to książka potrzebna?

Potrzeba jest oczywiście pojęciem dyskusyjnym, a w kwestii kultury i rozrywki nieco figlarnym. Mam na myśli potrzebę w ramach dodawania wartości do świata przedstawionego w utworach Sapkowskiego. Moim zdaniem nie jest, podobnie jak nie był potrzebny “Sezon Burz”. Podobnie jak w diecie nie ma żadnej potrzeby dostarczania organizmowi czekolady. A jednak czekolada jest miła.

Tak samo miła jest ta książka. Niewiele nowego się z niej dowiemy, można w ogóle nigdy po nią nie sięgnąć, a będzie rozumiało się Sagę na tym samym poziomie. Można też jednak posiedzieć pod kocem z kubkiem herbaty i niezłą książką.

“Rozdroże Kruków” jest po prostu niezłe.

Sapkowski jest sprawnym pisarzem i inteligentnym człowiekiem. To on jest jednym z głównym autorów mojego pragnienia bycia pisarką. Czyta się jego nową książkę dobrze, choć…Uwagi mam. Sama nie jestem jednak pewna czy to jakaś wielka krytyka, czy po prostu osobiste uwagi.

Ciężko nie zauważyć nowej maniery w dialogach, kiedy ktoś mówi i mówi i mówi do Geralta, zużywając po trzy pauzy dialogowe bez żadnych opisów pomiędzy. Ja to rozumiem, bo sama tak piszę, dialogi są dla mnie solą relacji między postaciami, a to interesuje mnie najbardziej. Natomiast spotkałam się z zarzutami, że to takie scenariuszowe, nie literackie pisanie. Będę przeczesywać recenzje w poszukiwaniu opinii na ten temat. Maniera ta ma literacki i fabularny sens, bo oto ludzie i nieludzie tłumaczą młodemu Geraltowi świat. Jest to jednak specyficzne, tym bardziej ciekawią mnie opinie.

rozdroże kruków

„Rozdroże Kruków” to książka dla fanów. Wieloletnich fanów, którzy chcą znów tego klimatu i nawiązań do przyszłości Geralta. Mam wrażenie, że trochę tutaj i zabiegów dla fanów gier (szczegółowe wymienianie eliksirów przychodzi mi jako pierwsze z brzegu do głowy). Ktoś nie będący fanem przeczytać może, zrozumie co się dzieje, ale nie podejrzewam, żeby ta opowieść zachęcała jakoś specjalnie do sięgnięcia po inne dzieła z wiedźmińskiego uniwersum.

Fabuła jest dość prosta, nie jest ciężko domyślić się też zakończenia. Bardzo młody Geralt przemierza Kaedwen, natyka się na starego wiedźmina, który coś mu proponuje. Przy okazji spotykamy postaci znane lub przypominające te, które znamy. Geralt zachowuje się jak Geralt, ale trochę bardziej głupio. Intryga się spina i Geralt jedzie dalej.
To nie ambitny kryminał, tylko obserwowanie wejścia Geralta na głębokie wody wiedźmińskiej profesji i wyborów, które będzie musiał podejmować. Przypomina mi klimatem bardziej opowiadania niż Sagę. Wiem, że mnóstwo, mnóstwo osób kocha opowiadania Sapkowskiego najbardziej spośród całej jego twórczości, więc to będzie dla nich zaleta. Sama kocham monumentalną konstrukcję sagi, więc tęsknię za Sapkowskim z rozmachem. To jest Sapkowski kieszonkowy, akurat do pociągu.

Jeśli mam się czepiać, to wydaje mi się, że Geralt napisany jest dość niekonsekwentnie. Chwilami bardzo młody i naiwny, częściej już zupełnie dojrzały i mądry jak Geralt, którego znamy od lat. Ja wiem, że młodość sama w sobie jest niekonsekwentna, trochę jednak wydaje mi się, że Pan Andrzej nie czuje pisania chłopaka około dwudziestki. Wiedźmin często się myli i podejmuje złe decyzje, bo musi, tak nakazuje imperatyw wieku. Te decyzje dziwią, bo ogólnie jest mądry i jego zachowanie przypomina mi dojrzałość, z której go znamy, a której jeszcze chyba nie zdążyłby się nauczyć.

Z jednej strony – bardzo szanuję, że zamknięcie całości było zamknięciem definitywnym i nie wiemy co dzieje się po zakończeniu „Pani Jeziora”. Z drugiej – nie ukrywam, że to byłoby dla mnie interesujące w kontekście świata. Ciągłe drążenie tego samego, tylko w pobocznych kierunkach, jest dla mnie jako fanki…fajną nostalgią, ale tylko tyle. Po sagę sięgnęłam pierwszy raz 25 lat temu. Dorosłam. Moje potrzeby też.

Widzę w internecie głównie pozytywne uczucia do książki i uznanie jej jako fajny powrót na chwilę do świata, który kochamy. Wiem, że marudzę, ale kiedy po raz pierwszy czytałam Sapkowskiego, to nie były uczucia, które bym z nim utożsamiała – kochanie i ciepełko. Raczej bycie zmuszoną do myślenia i pewna ciężkość na sercu. To jednak pewnie tylko kwestia oczekiwań. Chciałabym poczuć się znowu jak nastolatka, być pod wrażeniem mądrości świata przedstawionego w dziele. Może nie da się już tak poczuć, nie będąc tą samą osobą?

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top