He he, kiedy ten rok tak minął, co? Znowu Nowy Rok, zaraz Wielkanoc i Wszystkich Świętych…
Grudzień był kalejdoskopem ekscytujących i stresujących wydarzeń. Stres wynikał z głównie z nakładu pracy, których wymagają wydarzenia.
Był świąteczny występ baletowy.
Był Serialcon. Na który doleciałam z 12 godzinnym opóźnieniem.
Były Jasełka w wykonaniu klasy córki.
Był pogrzeb w rodzinie, kiedy to niespodziewanie musiałam zająć się sama dziećmi przez trzy dni, jednocześnie organizując urodziny na 30 małych gości.
Ach, jeszcze festyn świąteczny, na którym córka też występowała.
Były huczne urodziny mojej pierworodnej, z imprezą na prawie trzydzieścioro dzieci.
Było nieoczekiwane spotkanie z koleżanką z internetów.
I Święta, Święta…i po Świętach.
Wszystko to działo się równoległe z deadlinem na ostateczną redakcję mojej książki oraz akceptacją korekty. A także pracą w półetatowym wymiarze godzin, (więcej szczegółów wkrótce).
Ale co to dla mnie 😉
Serialcon
Powróciłam na łono Serialconu po raz pierwszy od 2018 roku. Fajna zmiana, bo w 2018 większość czasu spędziłam z głową w toalecie (I trymestr ciąży), a teraz nie spędziłam w ogóle czasu z głową w toalecie. WIN.
Fajne jest też to, że po latach przygód i doświadczeń życiowych moje przygotowanie do panelu trwa jakieś 15 minut, a stres już nie występuje.
Mogłam spotkać bliskie sercu osoby, mogłam zobaczyć na bankiecie polskich artystów i celebrytów oraz osobowości internetowe. Mogłam jeść, pić i lulki palić we wnętrzach Pałacu Kultury – robi to wrażenie.
Mam nadzieję, że Serialcon zawita na stałe do Warszawy (tak, mam w tym interes, moim największym życiowym marzeniem jest by między Gdańskiem i Londynem zaczęły kursować BA albo LOT) i że ja będę tam stałą uczestniczką. Bo to jest bardzo swojski event, w znaczeniu, że pełen znajomych, z którymi uwielbiam przebywać. A jeszcze do tego rozmawiamy przed publiką o serialach. Czego tu nie lubić?
Książki
Bóg Imperator Diuny: Moja radość z obcowania z diunowym uniwersum decydowanie spada w tej części. Nie ma tu już żadnej z postaci, które znamy i kochamy, poza Leto w formie czerwia i kolejnych inkarnacji Duncana Idaho. Powiedzmy, że ani Leto ani Duncan nie są najlepszymi z postaci tego świata. Brak mi Stilgara, Jessici i im podobnych.
Chwilami ta książka mnie irytuje. Paradoksalnie, nie działania Boga Imperatora w nieludzkiej postaci, jestem w stanie zrozumieć jego wizję, a wszystkich wokół. Duncan i Moneo wciąż się na niego wściekają i dyskutują, chwilami miałam wrażenie, że to jakiś sitcom “czemu dzisiaj krzyczysz na czerwia”. Jasne, przesadzam, ale to jak obserwowanie dzieci denerwujących się na boga. Może o to zresztą chodzi. Jednocześnie naprawdę podobają mi się spostrzeżenia odnośnie natury ludzkiej, natury władzy, mechanizmów społecznych i historii. Dlatego wciąż trwam w tym świecie. Wiem, że książek z cyklu Diuna jest Legion, ale dość ciężko sobie wyobrazić w tym punkcie, co jeszcze dałoby się wymyślić odkrywczego na jej temat…Cóż, przekonam się wkrótce.
Rozdroże Kruków: Na blogu recenzja.
Sztuka
Zostałam zaproszona na wystawę prac Jana Chmielewskiego i jestem pod ogromnym wrażeniem. Gdy już będę milionerką, czyli wkrótce, na pewno zamówię serię rodzinnych portretów.
Wystawa
Serial killers: Dostałam bilet od Obserwatorki, która nie mogła pójść na wystawę i tę część doświadczenia muszę pochwalić. Dostać coś w okolicach Świąt jest zawsze miłe. Dzięki!
Jeśli mnie znasz, to wiesz, że chodzę na sporo wystaw. Różnego rodzaju. A jednak nie przypominam sobie tak źle zrobionej wystawy. Serial Killers było kuriozalne.
Wydawałoby się, że ten temat to samograj. A jednak da się go zepsuć. Spędziłam na wystawie 3 godziny, ponieważ tyle było tam do czytania. I w sumie tyle. Gdybym przejrzała Wikipedię na temat danych postaci, dowiedziałabym się tego samego. Wiem, bo po wystawie weszłam na kilka profili i informacje były słowo w słowo stamtąd skopiowane.
Na plakatach były błędy, jak na przykład ten sam fragment tekstu wydrukowany dwa razy.
Sklepik na końcu sprzedawał kubki i breloczki oraz plakaty z wizerunkami konkretnych morderców. Czy tylko mnie wydaje się to całkowicie niesmaczne?
Anthony McCall Solid Light w Tate Modern: Magiczna wystawa świetlnych instalacji. Środki wyrazu minimalne – wiązki światła w ciemności i delikatna mgła, obstawiam, że z pary wodnej. Jest to jedna duża sala i jeśli dobrze liczę, instalacji jest w niej pięć czy sześć. Jednak to wystarczy, żeby poczuć się jak w kosmosie albo magicznej przestrzeni. Moje dzieci trzeba było siłą wyciągać, mogłyby tam spędzić pewnie ponad godzinę i nie znudziłyby się.
Zamierzam wrócić, zarówno z dziećmi jak i sama.
Bardzo polecam.
Filmy i seriale
Cleaner: Profesjonalny sprzątacz miejsc zbrodni wykonuje swoją pracę, przy okazji spotykając ludzi. Morderców, rodziny ofiar, ich klientów, miłość swego życia i tak dalej. Na plus – jest to naprawdę brytyjski serial, z plejadą brytyjskich gwiazd w epizodycznych rolach, pojawia się na przykład Helena Bonham Carter czy David Mitchell.
Odcinki są dość krótkie, tematyka zróżnicowana i jednak pomysł jest oryginalny. Mnie się podoba.
Black Doves: Recenzja na blogu.
Filmy z Dziećmi
Robin Robin / Rudzik Rudzia: Mały rudzik przygarnięty przez rodzinę myszek próbuje naprawić swoje niezdarstwo i zdobyć pożywienie, może nawet CAŁĄ KANAPKĘ. Po drodze poznaje miłego Sroka oraz niemiłego kota.
To najpiękniejszy film dla dzieci jaki widziałam od dawna. Był nominowany do Oscara w kategorii animacji krótkometrażowej i uważam, że nagroda była mu wykradziona. Sama śpiewam piosenkę o wykradaniu jedzenia. Chcę mieć mysie uszy jak Rudzia!
Skórki, wiórki, chlebek,
Okruszki, groszek z puszki,
Obiadowe resztki –
W domku będzie bal!
Blog
Porównywałam Londyn i Paryż.
Recenzowałam Rozdroże Kruków i Black Doves.
Podsumowałam rok.
Podcast
Alfabet Wielkiej Brytanii na literę H analizował historię domów towarowych i jej wpływ na emancypację kobiet.
Tłumaczyłam Assisted Dying Bill.
Trzymajcie kciuki za moje ambitne plany odnośnie kontentu w styczniu i przez resztę roku 😉