OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Picture of Riennahera

Riennahera

Moje ulubione aplikacje w 2025 roku – TOP 13

Chodzi o ulubione aplikacje, które dają mi najwięcej radości lub najbardziej ułatwiają codzienność. Proste jak budowa cepa. Ale właśnie o to chodzi – o ulubione, a nie najczęściej używane.
Używam Whatsappa, bo muszę. Bo tutaj wysyłane są wiadomości od komitetu rodzicielskiego i zaproszenia na klasowe urodziny. A jednocześnie wcale go nie lubię.

A te aplikacje lubię. No to jedziemy.

Moje ulubione aplikacje:

ulubione aplikacje ulysses

Ulysses to życie. Po prostu. Można używać do pisania czegokolwiek i edytor tekstu nie może być wymówką. Napisałam powieść w Pages, iOSowym odpowiedniku Worda, więc jestem najlepszym przykładem, że narzędzia są dodatkiem, nie niezbędnikiem w tworzeniu. Ten edytor spełnia jednak wszystkie moje potrzeby, a życie z nim jest milsze i lepsze. Mam swoje folderki, zawsze wiem, gdzie siedzi dany tekst. Posegregowałam teksty na blog, scenariusze podcastu, e-booki, powieści, opowiadania, książkę o Anglii…Nie mam porządku, bo jestem bałaganiarą, ale wprowadziłam jakąś metodę do mojego szaleństwa.

Czy potrzebujesz zapłacić za niego, żeby móc pisać? Nie. Ale MNIE DZIAŁA.

To trochę truizm pisać o vinted, ale jest to dla mnie aplikacja uzależniająca. To też truizm.
Udało mi się postawić sobie samej granice, że kupuję rzeczy tylko za pieniądze zarobione na vinted. Chyba, że chodzi o coś dla dzieci.
Ważniejsze niż nowe ubrania jest dla mnie motywacja do pozbywania się starych. To jak łatwo dodaje się rzeczy na sprzedaż sprawia, że moja niechęć do wyprzedawania szafy bezpowrotnie minęła. Zaczęłam odgruzowywać szafę i widzę światełko w tunelu do posiadania szafy kapsułowej i tylko takich rzeczy, które naprawdę lubię, noszę i mi pasują.

Readmio: O istnieniu aplikacji do czytania bajek dowiedziałam się kiedy zaproponowali mi współpracę. Kilka tygodni testowałam ją, po czym z chęcią poleciłam. Prawie rok później sama zgłosiłam się do nich z prośbą o przedłużenie kodu, ponieważ bajki z dźwiękami są już nieodłącznym elementem usypiania. Iona czeka na wtorek, bo wtedy pojawiają się dwie nowe bajki. Potrafi kazać sobie czytać to samo opowiadanie kilka razy jednego wieczora, albo po kilkanaście dni z rzędu.

A opowieści są najróżniejsze. Od klasycznych bajek po biblijne stworzenie świata. Od fantazji o przenoszeniu się do czasów dinozaurów, po edukacyjne wykłady o bakteriach na poziomie kilkulatków. A nawet legendy z całego świata. Dzięki Readmio moja trzylatka przez kilka tygodni chciała codziennie słuchać opowieści o golemie i rabinie z Pragi. Może dziwne upodobanie, ale na pewno poszerzające wiedzę i horyzonty.
To jest nie taka tania sprawa, ale jak na to, że używamy jej prawie codziennie – koszt się zwraca.

Aplikacja do prognozowania prawdopodobieństwa zobaczenia zorzy polarnej. W Tromso – musi have.
Paradoksalnie w 2024 roku przydała mi się już w Gdańsku i w Londynie…
Trzeba jednak wczuć się w nią i nauczyć jej używać. Nie zajmuje to długo, ale nie działa to na zasadzie “hej zaraz będzie na pewno zorza”. Widziałam cudowną zorzę, kiedy prawdopodobieństwo wynosiło 25%. Są w aplikacji powiadomienia w jakiej odległości od naszego punktu zgłoszono obserwacje i jakie są w danym momencie najlepsze miejsca na świecie do obserwacji.
Dla mnie to fajne narzędzie do zabawy w tropiciela.

ulubione aplikacje

Na pomysł zainstalowania wpadłam jadąc autobusem. Przede mną siedziała Francuzka i rozmawiała przez telefon. Uczyłam się francuskiego przez trzy lata w liceum, cztery godziny w tygodniu. Zdałam z niego maturę. Ale nigdy nie uważałam, że znam go na poziomie komunikatywnym.
W dużym stopniu znam słówka, gramatykę i tak dalej. Ale dzięki Duolingo to jest w końcu język dla mnie używalny. Obecnie jak mówię coś do męża, a nie chcę, żeby dzieci wiedziały (rzeczy w stylu “spakowałam czekoladę”, nic dużego), to mówię to po francusku.
Duolingo używa obecnie cała rodzina: mój mąż, moja mama, teściowa, szwagierka, jej partner, mąż mojej mamy. I jeszcze koleżanki i ich dzieci…

Po etapie fascynacji podcastami, przeszłam na audiobooki. Głównie dlatego, że słucham najczęściej sprzątając i gotując i nie mam ochoty szukać nowej rzeczy do słuchania kiedy skończy się odcinek. Poza tym zapewnia mi to natychmiastowy dostęp do większości polskich nowości oraz oszczędza miejsce. Mam obecnie tyle książek na półkach, że muszę zacząć się ich pozbywać.
Płacę 49.99 i mam wszystko. No, od czasu ich głupiej akcji, PRAWIE wszystko. Słuchałam audiobooków Diuny To mój comfort read. Lubię czuć, jak mało ważne są moje problemy w porównaniu z problemami mieszkańców Arrakis i rodu Atrydów. Szkoda, że od czwartego tomu jest tylko e-book…Teraz zatem słucham literatury faktu.

Threads bezpowrotnie zastąpiło mi Twittera. Nie jest co prawda tak skuteczne jako narzędzie do dowiadywania się o wieściach ze świata, ale za to mniej mnie wkurza. Wciąż mniej na nim hejtu. I mogę tam sobie pisać bzdurki i głupotki i nie mam żadnej presji na lajki, monetyzacje ani w ogóle na nic. Jeśli mamy comfort food i comfort read, to moja comfort app.

Capcut: Potrzebowałam nowego edytora video bo instagramowy jest bardzo słaby. Łącznie z tym, że kiedy wszystko zedytuje i zapiszę, po publikacji rozjeżdża się i traci jakość. A Capcut jest łatwy i robi wszystko co trzeba. Ma też w wersji płatnej milion szablonów, które sprawiają, że głupie nagranie zaczyna wyglądać elegancko. Polecam.

Fitbit zmienił moje życie. Tylko dlatego, że dał mi wiedzę ile się ruszam. A jeśli mam wiedzę, to zyskuję motywację, żeby robić więcej. Napiżdżam kroki i kalorie i aktywne minuty dziennie. Jestem pewnie najaktywniejsza w życiu.

Jestem przekonana, że każda apka do urządzeń trakujących aktywność zadziała podobnie. Ja po prostu mam to urządzenie.

GoldenThread: Aplikacja do tarota. Wyciąga kartę dnia lub pozwala na ułożenie kart w konfiguracji mającej pomóc w konkretnym temacie.
Moje myśli odnośnie tarota już publikowałam.
Fajna zabawka, jak źle się czuję i potrzebuję poprawy nastroju.

Plusy:

  • jest darmowa
  • objaśnia działanie tarota

Minusy: Nie ma. Traktuję to jako rozrywkę.

To jest najważniejsza aplikacja w życiu, dzięki której ogarniam Londyn. Citymapper to życie. Citymapper to prawo człowieka. Każde miasto powinno go mieć.

Nie, GoogleMaps nie jest tak samo dobre. Chociaż doceniam, jak pomogło mi zrozumieć komunikację miejską w Tromso.

Eufy life: Kupiłam wagę mądrzejszą ode mnie i ważę się codziennie. Nie dla każdego jest to zdrowe podejście, u mnie działa jednak podobnie jak Fitbit. Jestem w stanie zrozumieć jak ruch, typ jedzenia czy cykl wpływają na moją wagę. I puchnę z dumy, jak rośnie mi masa mięśniową, a kurczy się tkanka tłuszczowa.

Oczywiście zdrowie i waga to temat rzeka, widzę jednak jak drobne zmiany mają super efekty. Nie liczę kalorii, po prostu unikam przekąsek, słodyczy, piję dużo wody, jem konkretne typy posiłków o konkretnych godzinach. Przy czym “unikam” nie oznacza, że nigdy nie jem lodów, tortu urodzinowego czy popcornu. Po prostu raz na jakiś czas. No i croissant to życie. Ale wtedy robię trening.

NYTimes Games: Każdy z nas zna Wordle, przynajmniej ze słyszenia. Większość pewnie w nie grała albo wciąż gra. Ale czy znasz Spelling Bee? Czyli grę, która polega na znalezieniu jak największej liczby słów z zadanych literek, które muszą dodatkowo zawierać wybraną literkę ze środka plastra miodu? A jeśli nawet znasz, to czy znasz Connections? Czyli dobranie czterech grup czterech wyrazów, aby połączone były tematycznie, ale musisz odgadnąć te tematyki? A Strands, gdzie musisz wykreślić wyrazy związane z tematem dnia? Jest jeszcze krzyżówka, mini krzyżówka, sudoku i kilka innych…
Tak, ta aplikacja jest płatna, ale jeśli wziąć pod uwagę jak często jej używam (czyli codziennie), to najlepiej wydane 3 funty w miesiącu.

Każdą z tych aplikacji używam od wielu miesięcy, każda jest sprawdzona i mogę za nią ręczyć sobą.

Czego obecnie używasz najchętniej?

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top