czas na herbatę
Picture of Riennahera

Riennahera

Pisanie książki – fabuła vs non-fiction

Kiedy podpisywałam umowę na “Elfy Londynu”, był to szczyt moich marzeń.

Nie widziałam się jako osoba pisząca cokolwiek innego. Bo to moje ukochane postaci. Bo to moje życie.

Życie wymaga jednak elastyczności i zmierza drogą, którą mu się podoba. Fate goes as it does. Niezbyt pozytywne wiadomości od wydawnictwa pchnęły mnie do szukania innych ścieżek. Zastanawiałam się czy jako aspirująca pisarka mogę pozwolić sobie na pisanie książki w zupełnie innym duchu.

Nie ukrywam, inspiracją w tej kwestii został dla mnie Neil Gaiman. Pisał z powodzeniem powieści, komiksy, książki dla dzieci, scenariusze, wszystko. Uznałam, że skoro tak się da, to spróbuję. Tak, dzisiaj jego osoba mnie wkurza, bo jestem nim zawiedziona, nie będę usprawiedliwiać niczego co robił. Jednak kiedy potrzebowałam, zainspirował mnie właśnie on. Nie będę też udawać, że tego nie było.

Tak oto czekam teraz na wydanie mojej drugiej książki i bardzo się z niej cieszę.

Może najbardziej ucieszyła mnie opinia redaktorki merytorycznej, akademiczki z uniwersytetu, która uznała, że książka jest świetnym wstępem do poznania Anglii i tematy wybrano dobrze. Tutaj zasługa współpracy z redaktorką prowadzącą, która naprawdę zna się na tym co robi i ma do tej pracy mnóstwo serca. Mam obecnie doświadczenie współpracy z różnymi wydawnictwami (obecnie już ze trzema) i…cóż. To doświadczenie cenne.

Okazuje się też, że ja po prostu chcę pisać. Nie muszą to być tylko przygody Arianrhod Faolain. Chcę pisać o wszystkim, co uznaję za warte podjęcia tematu.

Pisanie książki non-fiction jest zupełnie inne niż powieści.

Powieść w mojej głowie powstaje organicznie. Jest co prawda temat, są motywy i postaci, nie umiem jednak pisać chronologicznie. Czasem pod prysznicem wpadnie mi scena bliżej końca. Czasem – z samego środka. Tak niestety mam. Podczas spotkania z Holly Black miałam okazję powiedzieć jej o tym sposobie i powiedziała, że jej bliska przyjaciółka Cassandra Clare też tak tworzy. I że to bardzo ciężkie, połączyć spójnie wszystkie fajne sceny, musząc niektóre wyrzucić. Nie wiem czy to ciężkie, zawsze tak miałam.

Przy non-fiction działałam planowo i według ustaleń. Wszystkie tematy i rozdziały ustalone były i spisane w momencie podpisywania umowy. Miałam deadline na pierwszą połowę książki i na drugą. Nie przekroczyłam żadnej daty. Był w tym pewien spokój, bo wiedziałam dokąd zmierzam i o czym będę pisać następnym razem, gdy siądę do komputera. Ale też była to praca mniej kreatywna, polegająca bardziej na racjonalizmie niż na wyobraźni.

Niejednokrotnie czułam się nieco głupia, albo raczej pojawiało mi się w głowie pytanie “czy jestem wystarczająco mądra, żeby napisać taką książkę”. Tutaj wspierałam się jednak faktami – tak, jestem. Bo spędziłam w Wielkiej Brytanii pół życia A jeśli czegoś nie wiem, nie jestem pewna, to mam proste rozwiązanie – research. To też dodaje pewności siebie.

pisanie książki

No właśnie, research to podstawa. Zatem literatura faktu, nawet w formie luźnej i eseistycznej, musi być rzetelna i sprawdzona. To znaczy, powinna być. Na rynku wciąż zdarzają się rewelacje, że twórcy tu i ówdzie popuścili wodzę fantazji. Na szczęście to nie głośny reportaż, nie próbuję tu popisać się warsztatem czy historią. To spokojna opowieść o miejscu, które od lat jest moim domem.
Pisanie non-fiction na ten akurat temat było przyjemne, ponieważ dowiedziałam się pewnych rzeczy o samej sobie. Na przykład – dlaczego dobrze czuję się wśród Brytyjczyków. Zrozumiałam też pewne zachowania, które udzielają mi się, a o których w ogóle nie myślałam.

Nie ukrywam jednak, że fabuła jest bardziej…ekscytująca. Myślałam, że ciarki na plecach przy pisaniu interakcji między postaciami wynikały podczas tworzenia “Elfów” ze zżycia się z nimi. Wymyśliłam je przecież jakieś dwadzieścia lat temu. Lecz nie. Opowieść, którą wymyśliłam w zeszłym roku, również dostarcza miłych motyli w brzuchu.

Jednocześnie, czuję się z non-fiction pewniej. Nie podoba się? Nie musi. Wiem, że podzieliłam się swoim doświadczeniem, wiedzą, mam potwierdzenie ekspertki, że wszystko ma ręce i nogi. Jest merytorycznie na poziomie. Z powieściami zawsze jest strach. Czy nie jestem zbyt żałosna? Czy moje wewnętrzne światy nie są śmiechu warte? To ekscytacja złego typu. Wcale mi jej nie brakuje przy tej książce.
Może to też wiązać się z latami blogowania. W zasadzie blog sam w sobie jest takim zbiorem esejów. Mogę zatem uznać, że opisywanie rzeczywistości mam wypracowane. Fikcja jest bardziej finezyjna i bardziej ryzykowna. Dla mnie to ona jest intymna i pokazuje moje miękkie podbrzusze. Bardziej niż na przykład teksty o depresji.

Nie wiem też czy wierzę w prawo przyciągania, manifestacje i inne tego typu rzeczy. Wierzą natomiast na pewno w działanie. Wolałam działać i rozwijać się niż siedzieć z założonymi rękami. Skoro chcę być pisarką, postanowiłam pisać.

A propozycja kolejnej powieści…przyszła. Z jeszcze innego miejsca. Ale to już zupełnie inna opowieść. Pewnie na wpis „Pisanie książki – jak druga powieść różni się od pierwszej” 😉

Jeśli chcesz posłuchać pierwszego rozdziału książki, czytanego przeze mnie, zapraszam tutaj.

Jeśli chcesz kupić książkę w przedsprzedaży, proszę tędy.

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top