Wczoraj jadąc pociągiem do pracy siedziałam naprzeciwko dwóch kilkunastoletnich uczennic. Czytały poranną darmową gazetę i właśnie odkryły, że w USA dzieje się coś takiego, że zamykają muzea. Ten fakt nie zajął ich na dłużej niż dziesięć sekund. Wiedziały natomiast wszystko na temat nowootwartego Starbucksa w ich okolicy.
Była to jedna z tych ostatnio coraz częstszych okazji, kiedy czuję się dobrze z tym, że jestem dorosła. To nie żadna krytyka dzisiejszych nastolatków. Dzisiejsze nastolatki są w większości aspektów dość podobne do wczorajszych. Po prostu o ile niewinność i beztroska są cudowne i pociągające, o tyle jeszcze bardziej pociąga mnie wiedza i intelektualne labirynty. Do dzieciństwa wspaniale mi się wzdycha patrząc na nie z oddali.
Ech, jesień!