Przyjaźń to bardzo skomplikowana sprawa.
Uczucia to jeszcze bardziej skomplikowana sprawa.
Jednym z największych błogosławieństw jest przyjaźń z interesującymi ludźmi. To wspaniałe obserwować ich kreatywną energię. Potrafią inspirować zwykłą codzienną rozmową. Otwierają przed Tobą nowe światy, przynoszą nowe idee. Uczysz się od nich i uwielbiasz z nimi przebywać. Obserwujesz jak wzrastają i jesteś częścią tego procesu. Wzrastasz z nimi. Spędzasz z nimi wspaniałe, niezapomniane momenty i czujesz niemałą przyjemność. To świetne, kiedy interesujące osoby chcą z Tobą przebywać, czują się dobrze w Twoim towarzystwie i lubią Cię. To cudowne uczucie słyszeć od nich, że dla nich też jesteś interesującą osobą. Aż chce się żyć.
Jednym z wielkich przekleństw jest przyjaźń z interesującymi ludźmi. Kiedy widzisz jak dzięki ciężkiej pracy lub talentowi osiągają kolejne sukcesy. Kiedy wiesz, że na to zasługują i walczysz z sobą, żeby nie poczuć toksycznego impulsu zazdrości. Zgorzknienia. Bo im znowu coś się udało, a Ty czujesz się bezwartościową osobą stojącą w miejscu. Kiedy szczerze cieszysz się z ich sukcesu, ale jednocześnie chce Ci się trochę płakać. Bo naprawdę chcesz dla nich dobrze, naprawdę życzysz im wszystkiego co najlepsze i chętnie jeszcze pomożesz im, żeby mieli tych sukcesów więcej. Bo ich kochasz, lubisz, szanujesz. A jednocześnie czasem czujesz się przy nich nikim.
Pół biedy, kiedy Twoim przyjaciele mają przynajmniej inne zainteresowania i są świetni równolegle do Ciebie. Nie musisz się z nimi bezpośrednio mierzyć w żadnej dziedzinie. Jedynym bolesnym ukłuciem może być myśl, że oni są tacy zdolni i ogarnięci, a Ty nie. Tę myśl da się pokonać, tłumacząc sobie, że każdy z nas ma własną drogę. Życie to nie wyścig. Nie ma w ogóle po co się mierzyć. Trzeba cieszyć się z interesujących ludzi.
Cała bieda, kiedy macie podobne zainteresowania, cele, fascynacje czy marzenia i po prostu czujesz się okropnie. Chociaż z całego serca życzysz im dobrze. Chociaż wiesz, że zasłużyli. Chociaż czujesz dumę.
Zazdrość i pycha to najbardziej moje z grzechów głównych, chociaż od lat pracuję w pocie czoła nad ich pokonaniem. Z całkiem dobrym skutkiem. Niemniej jednak zaprzeczanie swoim uczuciom jest o wiele bardziej toksyczne niż sam fakt posiadania takich czy innych uczuć.
Wiem, wiem, zaraz odezwą się ci, którzy z moralną wyższością oznajmią, że prawdziwy przyjaciel w ogóle nie zazdrości, zawsze bezinteresownie cieszy się sukcesami bez jakiegokolwiek cienia wątpliwości. Z moralną niższością odpowiem, żeby przestali łgać.