Po opublikowaniu wczorajszego posta na fanpage’u, było mi trochę nieprzyjemnie. Bo problem tkwi we mnie, a nie w działaniach innych. Pomyślałam o tym, jak często podczas Niedzieli Jojczenia (cotygodniowy cykl w mojej grupie) narzekam na blog i social media. Również o tym, że martwię się nimi od, o zgrozo, 2012 roku. Gdyby chodziło o etat, na pewno nie czekałabym siedem lat, żeby wyrwać się z toksycznej i męczącej sytuacji. Zadbałabym o siebie.
Chociaż mogę jednym tchem wymienić świetne rzeczy wynikające z bloga (przede wszystkim Was, moją super społeczność), nie czuję obecnie satysfakcji z internetowej działalności. Nie mam na siebie pomysłu. Nie mam celu. Tak, wiem, fajnie jest robić coś bez celu, ale powinno to sprawiać radość. Mnie nie sprawia. Wkładam dużo energii w coś, co często z różnych względów mnie unieszczęśliwia i sprawia, że jestem osobą, której nie lubię. Na przykład kiedy narzekam cały czas na to samo. Klasyczne sunken cost fallacy. Myślę, że zafiksowałam się na byciu blogerką i związałam z tym zbyt dużą część mojej tożsamości. Maybe I’m too busy being yours to fall for somebody new. Riennaherowe rzeczy są dla mojego budżetu domowego obojętne, więc mogę stanąć i poszukać siebie.
Perspektywa uwolnienia się sprawia mi o wiele więcej przyjemności, niż perspektywa kontynuowania bloga takim jaki jest teraz. Ile rzeczy mogłabym zrobić, gdyby nie wisiał nade mną przymus publikowania nowego wpisu. Gdybym nie odpalała instagrama ani fanpage’a ileś razy dziennie. Nie zabijała się szukaniem pomysłu na teksty czy śmieszne opisy. Może się okazać, że nie będę robić niczego ciekawego, a może odkryję swoją pasję.
Daję sobie bezterminowy urlop. Zawieszam broń. Niczego nie usuwam, niczego nie kasuję. Być może za dwa tygodnie albo dwa miesiące uznam, że przesadzam, że nie lubię żyć bez publikowania zdjęć i tekstów. Być może nigdy za tym nie zatęsknię. Potrzebuję to sprawdzić, bez żadnych zobowiązań ani obietnic.
Dzięki, że mnie czytaliście. Na razie.
PS Będę pokazywać się dalej na grupie Międzynarodowy Legion Pończoch Pogardy. Niedziela Jojczenia jest wciąż otwarta, business as usual.