Wiadomo, że nie można być po prostu blogerem. To nie jest rok 2004. Trzeba być JAKIMŚ blogerem. Do niedawna osoby, które znają się na temacie promowały opinię, że przyszłością są blogi lifestylowe. Do dzisiaj nie jestem pewna co to znaczy, czy piszemy o wszystkim i o niczym czy też o tym, jacy jesteśmy zaje…super. Teraz nowszym poglądem jest, że blog musi odpowiadać Czytelnikowi na konkretne pytania i pomagać mu rozwiązywać konkretne problemy.
Wiem, że szukacie u mnie na przykład odpowiedzi na to jak pokonać lęk przed lataniem. Ale jakbym miała pisać o lotnictwie, umarłabym chyba z nerwów. A Wy z nudów, bo moja wiedza merytoryczna ogranicza się do 'tu samolot ma silnik, silnik robi brum-brum, nie podchodźcie do silnika bo zostaniecie mielonką’. Interesujecie się też najlepszymi farbami do rudych włosów. Na to pytanie powinna Wam z kolei odpowiedzieć pani sprzedawczyni w jakiejś porządnej drogerii. Osobiście chciałabym znaleźć na blogach odpowiedzi na pytania o sens życia, dlaczego wyginęły dinozaury i po co wybudowano Stonehenge, ale póki co nie znajduję.
Jeśli robię sobie zdjęcia na schodach przed muzeum (kultura), w mieście do którego musiałam jechać przez 30 minut pociągiem (podróże), w ciuchach (moda?) z przeceny (finanse) lub sprzed kilku sezonów (recykling = ekologia = styl życia!), to jaką ja jestem blogerką?
Photos by Miss Playground and me