Czego nie lubisz w ludziach najbardziej? Sama nie znoszę, kiedy ktoś określa się mianem inteligentnego. Wiem, wiem, fałszywa skromność ssie, trzeba mieć zdrowe podejście do siebie i własnej wartości, ale jednak. Uważam, że nie nam samym takie rzeczy oceniać. Mierzi mnie to i już. Zaraz za tymi inteligentnymi, plasują się osoby “pozytywne”. “Kochające świat i ludzi”. “Naparzające dobrem”. “Wartościowe”.
No nie lubię tych określeń i już.
Wiem, wiem, wiem. Zdaję sobie sprawę, że w erze social mediów i wszechobecnego PRu, potrzebujemy krótkich, zwartych informacji, żeby błyskawicznie wiedzieć kto jest kim i czy chcemy dać mu lajka. Musimy więc krzyczeć o naszych cechach wszem i wobec. Taki klimat. W literaturze zabieg ten jest zwykłym lenistwem, cecha postaci powinna wynikać z jej zachowania, a nie tylko z tego, że narrator użyje takiego czy innego przymiotnika. No, ale życie to nie książka.
Znałam trochę osób, które były jak do rany przyłóż. Słodkie, uśmiechnięte, pozytywne, przyjazne. Robiły z tych cech swoją markę osobistą. Zawiodłam się niemal na każdej z nich. Zawsze boleśnie, bo swoją życiową postawą mnie omamiły. A ja, choć cyniczna i marudna, raz na jakiś czas wciąż daję się nabrać. Kilka razy zawiodłam się i na tych mroczniejszych i smutniejszych osobach, ale wtedy przynajmniej pozbawiona byłam hype’u pozytywności i złudzeń. I poczucia winy. Bo skoro ktoś jest tak pozytywny, a ja czuję się z nim tak negatywnie, to przecież muszę być w błędzie. Muszę być przewrażliwiona, muszę zazdrościć, wymyślać, strzelać fochy. Czyż nie? No cóż. Nie.
Jeśli ktoś jest super pozytywny, a po kontakcie z nim czujesz się jak krowi placek, to nie jest super pozytywny.
Proste.
Pamiętam pewien event kiedy obserwowałam na scenie pastelową panią opowiadającą o Wartościach. Jad sączył się spośród jej pięknych, kulturalnych zdań bardzo elegancko, skapywał z jej słodkiego uśmiechu niemal niepostrzeżenie. Gdyby skupić się wyłącznie na wyreżyserowanej przez nią aurze i na formie jej wypowiedzi, można by nawet pomyśleć, że rzeczywiście jest miła. Sęk w tym, że sama nie jestem pozytywną osobą szukającą w innych dobra i dających im wielki kredyt zaufania. Sama wiem, że pogarda może być bardzo elegancka i wysublimowana. Wciąż pozostaje jednak pogardą.
Prawdziwa cnota nie tyle krytyk się nie boi, co nie potrzebuje reklamować swojego istnienia. To nie tak, że nie masz kochać świata i ludzi. Masz nie być pozytywnym i nie naparzać dobrem. To nie tak, że masz nie mówić głośno o ważnych dla Ciebie sprawach i celach. Właściwie to możesz robić wszystko i mówić wszystko. To Twoje życie i Twoja sprawa. Ale to zupełnie jak z inteligencją. Serio, jeśli dobro jest Twoją mocną stroną, to nie trzeba o niej rozgłaszać wszem i wobec.
Z pewnością da się zauważyć.
Z dobrego serca powinno się każdego człowieka traktować najwspanialej. Dla zdrowia psychicznego warto go jednak traktować tak jak na to zasługuje. Czyli tak jak traktuje Ciebie.