| wpis we współpracy z Katarzyną Izabelą Syrówką |
Na wykonanie CliftonStrenghtsFinder, zwanego potocznie testem Gallupa, zdecydowałam się kiedy skończył się mój urlop macierzyński i zrezygnowałam z powrotu do pracy na etat.
Wizja powrotu do biura w godzinach 9 do 17, żeby wykonywać wciąż te same zadania, które ani mnie nie ekscytują, ani nie wydają mi się ważne, podczas kiedy płacę komuś pół pensji za opiekę nad dzieckiem, a sama spędzam z nim kilka godzin dziennie – to po prostu nie było dla mnie. Wiem, że mnóstwo osób musi to robić i sobie radzi, dla nich to po prostu codzienność. Jeśli jednak mogłam skorzystać z przywileju i coś zmienić – postanowiłam skorzystać. Jeśli nie teraz, to kiedy?
O co chodzi w teście?
Jak pisze Katarzyna Izabela Syrówka, akredytowany mentor rozwoju kariery zawodowej EMCC oraz certyfikowany Coach Gallupa:
Test jest narzędziem psychometrycznym badającym Twój potencjał, czyli Twoje talenty. Test, który wykonuje się w 30min pokazuje Twoje najsilniejsze talenty, dzięki którym jesteś w stanie rozwinąć się i osiągać sukcesy.
Do tej pory badanie zrobiło ponad 2 mln osób na całym świecie. Opiera się ono na nurcie psychologii pozytywnej, dlatego zachęca do pracy na potencjale, zamiast na deficytach.
Gdy już dowiesz się jakie są Twoje talenty, będziesz mógł skoncentrować się na rozwoju swoich mocnych stron.
Rozpoznanie naturalnych predyspozycji może przynieść nam wyłącznie same korzyści. Ponieważ osoby które znają swoje najsilniejsze talenty wykazują 3x większą satysfakcję z życia prywatnego i angażują się w wykonywane obowiązki 6x mocniej niż pozostali. Warto?
Dlaczego zrobiłam test?
Kilka lat temu zrobił go mój mąż w ramach szkolenia w pracy. Był z niego bardzo zadowolony, ponieważ wyniki pomogły mu uwierzyć w siebie i we własną intuicję i…odejść z pracy, żeby założyć własną działalność. Pchnęły go do działania. Kiedy zastanawiałam się nad nowym pomysłem na siebie i w kilku znajomych miejscach w sieci mignął temat Gallupa (dodatkowo przypominany mi przez książkę o talentach, którą mamy na półce), mąż zachęcał mnie do zrobienia go.
To nie był tani test. Wydałam na niego w pełnej wersji sześćdziesiąt funtów. Pełna ekscytacji siadłam przy stole (zwykle siedzę z komputerem na kanapie, więc widzicie, okazja była podniosła), odpowiedziałam na wszystkie pytania i…oto były. One. WYNIKI. Moje wielkie talenty.
Spojrzałam na nie i poczułam się jakbym dostała w twarz.
Bo widzicie, moje talenty wcale nie były ekscytujące. Nie były niczym co by mnie zaskoczyło. Były wszystkim tym, co uważałam w sobie za nudne.
Moje pięć głównych cech to:
Intellection, Context, Ideation, Input, Deliberative. // Intelekt, Kontekst, Odkrywczość, Zbieranie, Rozwaga. Znakomita większość w domenie Myślenia Strategicznego.
Mój wrodzony wewnętrzny cynik i pesymista, na którym ciężko zrobić jakiekolwiek wrażenie, określił to od razu jako “siedzenie na dupie i dumanie o niebieskich migdałach”. Dowiedziałam się również, że mam w sobie zero charyzmy, magnetyzmu i influencingu. Przecież od zawsze wiedziałam, że tak jest. Po co był mi do tego test za sześćdziesiąt funtów? Powiedzmy, że zamiast jak mąż nabrać wiatru w skrzydła, zamknęłam się w sobie. Bo jestem beznadziejna i niczego ze mnie nie będzie. Wkrótce potem zaczęłam kolejna terapię.
Kiedy znalazłam w sieci informację, że Kasia Syrówka szuka chętnych do współpracy w związku z testem Gallupa, od razu się zgłosiłam. Wiem, że sama jestem dla siebie największym krytykiem i że podchodzę do wielu rzeczy z negatywnym nastawieniem, chciałam trochę przełamać to podejście, korzystając z usług osoby, która zajmuje się rozwojem osobistym i znajdowaniem nowych ścieżek profesjonalnie.
Sesja z Kasią trwała trochę ponad godzinę. Świetnie i łatwo się z nią rozmawia, ma w sobie naturalny, niewymuszony entuzjazm, którym zaraża nawet takiego ponuraka jak ja. W ciągu trwania sesji omówiłyśmy moje talenty i dodało mi to wiary w siebie. Bo wychodzi na to, że te cechy, które ja uważam za nudne i beznadziejne, wcale nie są udziałem wszystkich. Ba, wielu osobom sprawiają problemy, dla wielu mogą być atrakcyjne i nieosiągalne.
Małe przykłady:
To, że zawsze szukam dziury w całym, to moja wrodzona cecha. Koniec końców zwykle okazuje się, że niektóre z moich wskazanych dziur rzeczywiście się pojawiają. Zawsze uważałam tą cechę za przejaw malkontenctwa, w pracy też nie była specjalnie lubiana, bo zabija radosny hurraoptymizm, ale ona tak naprawdę jest genialna. Dzięki temu nigdy nie wpakowałam się w nic okropnego. To moja Rozwaga.
Wewnętrzny krytyk każe mi uznać, że jestem małą blogerką bez specjalnych osiągnięć, niemniej co miesiąc kilkanaście (lub więcej!) tysięcy osób czyta moje teksty, wiele z nich powraca od lat, dzięki nim poznałam mnóstwo innych świetnych osób i mogłam brać udział w przedsięwzięciach, do których nie można było dostać się “z ulicy”. Jednak jakoś ta moja Odkrywczość i Intelekt dają się ograć.
To jak piszę książkę wynika również z moich cech. Myślałam nad fabułą latami, dokładałam wątki, skreślałam inne, budowałam losy postaci trzy pokolenia wstecz i wprzód. Wykorzystywałam moją wiedzę ze studiów, z pracy, z życia, wplatałam ją w kolejne wydarzenia. Bo to mój Kontekst i Zbieranie. Gdybym pisała to inaczej, nie byłoby tak bardzo moje.
I tak dalej, i tak dalej.
Być może wiele osób może pracować z testem Gallupa we własnym zakresie. Ja wiem, że o wiele lepiej przyswajam wiedzę i idee kiedy je z kimś przedyskutuję. Proces myślowy często uruchamia mi się poprzez interakcję z innymi. Tak jak napisałam, po samodzielnie wykonanym teście, straciłam motywację. Zamknęłam zakładkę i nie wracałam do niego miesiącami. Po sesji z Kasią dostałam ćwiczenia, którymi będę się teraz zajmować, żeby obserwować talenty, zrozumieć się z nimi lepiej i nauczyć się mieć z nich jak najwięcej korzyści. Mam w ogóle ochotę myśleć o tym i zajmować się talentami.
Nie będę kimś innym niż jestem. Można myśleć o sobie ciągle, że jest się takim czy owakim i gdyby tylko było się innym, świat stałby przede mną otworem. Można też poczuć się lepiej we własnej skórze i próbować zrobić coś ze swoimi naturalnymi cechami. Prawdopodobnie nie będę nigdy osobą, która wejdzie do pokoju i zachwyci wszystkich magnetyzmem i urokiem, zwali wszystkich z nóg. Ale jak już wszyscy staną na nogi i się otrzepią i jakoś mnie zauważą, mogę mieć do powiedzenia ciekawe rzeczy, z których w ogóle nie zdawali sobie sprawy. Mogę też zaprzyjaźnić się z kimś, kto zwala z nóg i działać jako team…
Proces trwa. Zobaczymy co z tego wyjdzie.