W zeszłym miesiącu skończyłam czytać Sagę, po którą sięgnęłam po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat. Wiem to z dokładnością do dnia, bo mój egzemplarz “Pani Jeziora” miał paragon z kasy w Carrefourze. Czy to książki, które wywarły na mnie większy wpływ niż jakiekolwiek inne? Tak. Czy to przez Sapkowskiego w ogóle wpadłam na pomysł, żeby pisać w życiu cokolwiek? Tak. Czy jego książki były na jakimś etapie młodzieńczego życia jednym z głównych punktów odniesienia w gronie znajomych? Tak.
Wszelkie myśli będą więc niedostateczne i będą jedynie urywkami tego jak i ile myślę o tym świecie. Nie oddadzą mu sprawiedliwości.
⚔
Sapkowski chwilami jest nie tak dobry jak pamiętałam, a chwilami jest absolutnym geniuszem, czego wtedy nie rozumiałam. Erudycja i mistrzostwo momentami mnie poraża i wiem, że nigdy nie będę tak umieć. Niedługo potem są jednak sceny np. seksu albo ukazujące fundamentalny brak wiedzy o kobiecej fizjologii i troszkę, troszeńkę mi lepiej.
⚔
Są sceny, które po latach działają na mnie bardziej. Paradoksalnie, może właśnie dlatego, że nie mam już dwunastu lat i dość naiwnej wizji świata, która zakłada, że świat jest bardziej dobry i fajny niż mniej. Kilka słów opisu Sodden z ust Triss sprawiło, że przez następną godzinę było mi niedobrze. Popłakałam się skończywszy rozdział o bitwie pod Brenną. Wszystko co dotyczy dzieci i relacji z nimi bardziej mnie dotyka. Oprócz Ciri, bo ta postać i relacje z nią nie dotykały mnie nigdy 😛
⚔
Mieliśmy z mężem poważną sprzeczkę. Taką z podniesionymi głosami. O co poszło? O postawę i motywacje cesarza Nilfgaardu Emhyra var Emreisa. Padło też parę ostrych słów.
-Jeśli on był Białym Płomieniem Tańczącym na Kurhanach Wrogów, to ty jesteś Białym Puszkiem Lecącym nad Głowami Alergików.
-Myślisz, że mnie obrażasz, a ja mogę być dla alergików nawet śmiertelny!
Rozwód? Niczego nie wykluczam. Mamy RÓŻNICE NIE DO POGODZENIA. Generalnie ja uważam, że Emhyr jest niewiarygodny. Rozpitolił pół świata z powodu Ciri, żeby potem zmienić zdanie, bo pogadał sobie z Wiedźminem. Ell twierdzi, że nikt go wcześniej nie kwestionował i to totalnie wiarygodne. Cóż…Uważam też, że Emhyrowi fałszywej Cirilli było żal, może wywołała w nim jakąś czułość czy tkliwość, nie była dla niego fizycznie odpychająca więc mógł mieć z nią interakcje nie bez pewnej przyjemności, ale to tyle. Mój małżonek uważa, że cesarz zaczął się w niej zakochiwać.
I mean…Ech. Rozwody są drogie, muszę się chyba po prostu przyzwyczaić.
⚔
⚔
Ten wpis jest trochę po to, żebym miała gdzie wrzucić przemyślenia, które ogólnie nikogo nie obchodzą i nikt nie chciałby o nich ze mną dyskutować, ale mam potrzebę bo dla mnie są ważne. Jak przemyślenia odnośnie wiarygodności Avallac’ha i jego narracji o historii świata. Pamiętacie, jak opowiada Geraltowi, że elfy nie zniszczyły ludzi kiedy mogły przez elfki i ich zamiłowanie do ludzkich mężczyzn.
Dwadzieścia lat zajęło mi dojście do tego, że nasz pan Crevan Espane aep Caomhan Macha jest po wiekach wciąż tylko i wyłącznie zazdrosny o Larę Dorren, ponieważ nie ma w Wiedźminlandzie specjalnych przesłanek, żeby elfki były szczególnie zainteresowane ludźmi. Albo…niemal jakkolwiek. Oprócz Lary, która wybrała przecież człowieka bardzo zdolnego i nieprzeciętnego, to raczej elfy (elfów?) ciągnie do ludzkich kobiet. Chireadana do Yennefer, elfa co podpalił Birke z zazdrości o młynarzównę, (czy możemy doliczyć seks grupowy Milvy?)…Ok, wiemy mało, ale to już i tak więcej elfów niż elfek. Po drugiej stronie oprócz Lary mamy Iskrę, która po prostu nie miała wyboru. Więc się nie liczy. Chyba, że o kimś zapomniałam?
(tak, z pewnością każdy chciał przeczytać ten wywód…)
(ale ja bardzo chciałam go napisać)
⚔
Avallac’h i Eredin zawsze byli moimi ulubionymi postaciami, jednak teraz największym szacunkiem darzę Faoiltiarnę. To jest elf, którym chcę być jak dorosnę.
⚔
Auberon jest dla mnie najtragiczniejszą chyba postacią. Ja wiem, że on w zamyśle miał kiedyś zrobić złe rzeczy, ale utrata żony i córki i pomysł na skłonienie go do spłodzenia potomka z własną…praprapraprapra (i jeszcze więcej pra) wnuczką jest…No jeśli to nie jest traumatyzujące, to ja nie wiem co jest.
⚔
Gardzę Franceską Findabair.
(Tak, prawie cały ten tekst jest o elfach)
Vilgefortz czy inne Bonharty mogły być obrzydliwe, Lud Olch mógł być nieco odrażający w planach, sporo postaci mogło mierzić, ale elegancka i elokwentna gładkolica Franceska była najbardziej moralnie przegniłą i cyniczną postacią bez ściągania przysłowiowych białych rękawiczek.
⚔
⚔
Świetnie obserwować, jak Sapkowski odkrywa potencjał własnych narzędzi. Nie powiem, nie wszystko w “Pani Jeziora” mi się podoba (motyw Nimue np. mnie nudzi, choć działa), ale kilka zabiegów jest majstersztykowych, zwłaszcza użycie tych fikcyjnych tekstów na początkach rozdziałów dla dopowiedzenia fabuły, im bliżej końca tomy tym skuteczniejsze. Albo wielowątkowa narracja w rozdziale, w którym spotykają się Boreas Munn, Dijkstra i Faoiltiarna. Wcześniej zdarzały się sprytne i wybitne sceny ( jak śpiewający na polanie Jaskier we “Krwi Elfów” pokazujący idealnie przekrój społeczny świata), ale pod koniec jest ich dużo więcej.
⚔
Powiedzmy sobie szczerze, że “Sezon Burz” był zbędny i banalny, zrobił dla odbioru świata nic. Jedyny spin-off, którego potrzebujemy, to “Rozmowy między elfem, szpiegiem i Nilfgaardczykiem” czyli “Przygody Faoiltiarny, Dijkstry i Munna w dalekim świecie”. Czytałabym jak powalona.
Panie Andrzeju, nie jest pan zbyt młody, dupa w troki i lecimy z tym koksem!
⚔
Tak jak kocham książki i akceptuję serial(e;)), tak gra mogłaby dla mnie nie istnieć. Choć jednocześnie wspaniale, że okazała się drogą do sukcesu opowieści na świecie, tak bardzo, bardzo boli mnie kogo do tego świata przyciągnęła i jak zwichnęła dobitny przekaz autora, nawet jeśli bardziej przez interpretację fanów niż rzeczywiste działania. Chociaż mój mąż z zapałem przechodził wszystkie części, ja udaję, że jej nie ma.
⚔
Poniżej jest miejsce na Wasze myśli, które #nikogo. Tutaj są jak najbardziej na miejscu, ba, tutaj mogą zostać przedyskutowane, przetrawione, potwierdzone lub po prostu zauważone.