Wpis we współpracy z Wydawnictwem Krytyka Polityczna
Coraz bliżej Święta…Coraz bliżej prezenty!
Jakie są klasyki znalezisk spod choinki? W pewnym wieku to niezmiennie skarpety, zestaw kosmetyków (koniecznie z dezodorantem!) i, bardziej ekscytująco…KSIĄŻKI. Chociaż z wiekiem coraz bardziej doceniam dyskretny urok skarpet, zwłaszcza, kiedy większość moich jest w praniu. Myśli o skarpetach (wełnianych, cieplutkich, mięciutkich…) to może jednak, kiedy indziej. Dzisiaj lecimy z książkami w prezencie.
📚
Wcale nie uważam, że książka jest zawsze dobrym, uniwersalnym prezentem. Z książką jest w dużym stopniu jak z perfumami. O ile darczyńca nie zna dobrze mojego gustu, stylu i preferencji, wolałabym sama je sobie wybrać niż dostać coś zupełnie nietrafionego. Oczywiście są wspaniałe klasyki, których może sama bym sobie nie kupiła, ale miło dostać na przykład Chanel no 5 albo piękne wydanie poezji. Ale już pięknego wydania “Ogniem i Mieczem” używałabym pewnie tylko do wyciskania tofu…
📚
Właściwie im więcej myślę o nietrafionych książkowych prezentach, tym bardziej wydaje mi się, że sprawa dotyczy powieści. Zanurzenie się w fikcyjny świat jest dla mnie zbyt ważną sprawą, zbyt to lubię, żeby zanurzać się w rzeczy, które są mi narzucone. Co innego przemierzać półki w bibliotece i księgarni i trafić na coś może nie do końca skrojonego pod mój gust, ale fascynującego, bo przykuło mnie na przykład zdanie w opisie…
Dostałam kiedyś w prezencie powieść o Japonii z czasów samurajów, bo przecież INTERESOWAŁAM SIĘ JAPONIĄ. Kij z tym, że moje zainteresowania dotyczyły mangi, anime, współczesnej popkultury i mody oraz Hiroshimy i Nagasaki. PRZECIEŻ JAPONIA.
Nigdy jej nie przeczytałam. Odpadłam po pierwszym rozdziale.
📚
📚
W tej chwili jednym z moich gorszych lęków jest otrzymanie w prezencie KSIĄŻKI O ŚREDNIOWIECZU, w postaci powieści w stylu twórczości Philippy Gregory. PRZECIEŻ INTERESUJĘ SIĘ ŚREDNIOWIECZEM…
(tak, owszem, bardzo, w formie prac akademickich, z kilkudziesięcioma stronami przypisów, EWENTUALNIE opracowań popularnonaukowych, z podobną ilością przypisów).
📚
Nie czuję tej samej niechęci w kwestii non-fiction. Mam na swoim stosie wstydu pozycje z zupełnie różnych dziedzin. Niektóre bardziej poważne, jak pamiętniki z oblężonego Leningradu, inne mniej, jak książka o śnie czy biografia Lema. Wszystkie interesujące. Wszystkie mają w sobie to “coś”.
📚
Punkt o powieściach nie dotyczy oczywiście mojej wspaniałej powieści, która będzie bardzo fajna i taka dla każdego, człowieka, elfa, hobbita (jeśli lubi czytać o elfach), driady, krasnoluda (może mniej, bo na razie opisałam chyba jednego…), fanów sensacji (byle nie za mądrej) i fanów Gossip Girl, znawców mody (heloł, bohaterka nosi szaliki od Hermesa), zakochanych w Londynie (który opisywany jest z dużą precyzją, łącznie z konkretnymi barami, ba, szczególnie z barami), bywalców barów…oraz oczywiście wielbicieli kultury dworskiej. Sami widzicie, dla każdego.
Będzie super, jak już ją skończę i wydam. Do końca pierwszego tomu zostało mi jakieś 20-30 tysięcy słów, więc kto wie, może warto napisać w liście do Mikołaja, że bardzo by się chciało ją dostać pod choinkę w 2021? A jeszcze lepiej napisać to w liście do wydawców specjalizujących się w fantastyce 😉
(Dlaczego piszę takie bzdury, skoro sama czytam wcale niegłupie przecież książki? Oto wielka tajemnica…)
📚
📚
Ja wiem, że znany angielski idiom głosi, by nie oceniać książki po okładce. Ale nie oszukujmy się, okładka jest bardzo, BARDZO, SUPER ważna. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie chciał kupić kolejnego egzemplarza książki, którą już miał, bo zobaczył piękną okładkę…Jest taka kolekcja dzieł Jane Austen (i innych klasyków też…), za którą oddałabym nerkę. Tak piękna, że robiłabym sobie z nią zdjęcia, przytulałabym ją i spała z nią przytulona.
📚
Problem z ebookami jest taki, że ciężko je przytulić i z nimi spać. Nie ukrywam jednak, że łatwiej czytać je w ciemności, kiedy w łóżeczku obok śpi dziecko (tak, kiedyś przeniosę córkę do jej własnego pokoju, ale nie spieszy mi się), kiedy jakąś książkę chce się zacząć teraz i zaraz, a najlepiej wczoraj oraz w podróży. Jestem rozdarta, bo uwielbiam fizyczną formę książek, ale z każdym rokiem coraz ciężej mi zbywać użyteczność ebooków…
📚
No dobrze, jest jeden temat, w przypadku którego przyjmę książkę w każdej formie. Dinozaury. Atlas dinozaurów? Super. Powieść, w której jest dużo dinozaurów? “Park Jurajski” to świetna powieść, “Dinotopia” jest ciekawa, na pewno da się napisać mnóstwo o dinozaurach na średniowiecznym dworze lub dinozaurach w kosmosie. Bring it on. Bajki o dinozaurach dla mojej córki? Oczywiście. Dziwne fanfikowe opowiadania w stylu Harlequinów, o tytułach “Porwana przez pterodaktyla” lub “Zakochałam się w velociraptorze”?
„Gentlemen you had my curiosity … but now you have my attention.”
📚
Jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny, książka jest lepszym prezentem niż wiele innych rzeczy. Za stosunkowo niewielkie pieniądze możemy kupić arcydzieło literatury. Dobry T-shirt, sweter czy elektronika z pewnością kosztuje więcej niż dobra książka.
📚
Przemyślanie i dobrze dopasowane książki to ogólnie super prezent. Zwłaszcza, jeśli dodać do nich dobrą herbatę albo kawę. Albo wino. Albo dwa.
📚
📚
Krytyka Polityczna ma w tej chwili promocję – wszystkie książki kupicie 40 procent taniej.
Jest to wydawca najważniejszej dla mnie książki tego roku, czyli “Pracy Bez Sensu” Davida Graebera. Jeśli mieliście na nią ochotę, to teraz jest dostępna w naprawdę atrakcyjnej cenie. Sama jak tylko skończę książkę o pracy w krematorium, zabiorę się za jedną z kilku wybranych przeze mnie pozycji z Krytyki Politycznej. Są wśród nich tematy bardzo ciężkie, jak „Gwałt Polski” Mai Staśko i Patrycji Wieczorkiewicz (temat dla mnie fascynujący, chociaż jako prezent to najlepiej od siebie dla siebie) oraz nieco lżejsze, chociaż wcale nie mniej ważne. W kolejce czeka “Betonoza” Jana Mencwela, o której Adam Wajrak pisze, że to książka, na którą czekał i “To nie jest propaganda” Petera Pomerantseva – reportaż o fake newsach, farmach trolli i innych niebezpieczeństwach, które czają się na nas w sieci. Ciekawie zapowiada się też „Kebabistan. Rzecz o polskim daniu narodowym” czy „Cyfrodziewczyny” o nieznanych bliżej historiach pionierek polskiego internetu. Na ich stronie znajdziecie zresztą sporo literatury faktu i reportaży z różnych fascynujących dziedzin, trochę beletrystyki też. Nawet mnie zainteresowała ich beletrystyka, kilka pozycji bym przygarnęła.
Nie trzeba oczywiście czekać na żadne Święta. Promocja trwa, a każdy zasługuje na dobrą książkę. Miłej lektury!