Spotykacie się czasem z komentarzami typu 'ma lat tyle i tyle, a ubiera się jakby miała/udaje, że ma tyle i tyle’? A może sami bywacie ich autorami?
Ludzie lubią szufladkować siebie i innych i stwarzać kategorie na podstawie których mogą samemu czuć się lepiej i krytykować innych. Za każdym razem kiedy natknę się podobne stwierdzenie automatycznie odnoszę je do siebie i czuję lekki niepokój, czy aby na pewno wyglądam na tyle lat co mam. A jeśli wyglądam, to czy to dobrze czy źle?
Oczywiście nie istnieje żaden wzorzec, który każe szesnastolatce nosić na przykład jeansowe szorty, a zabrania tego trzydziestce. Zresztą zarówno jedna jak i druga może w nich wyglądać świetnie lub okropnie, kwestia osobnicza. Dla mnie wszystko jest w porządku dopóki nie wygląda się jak clown, dziesięciolatki nie paradują na obcasach, w których da się dojść tylko do samochodu, a czterdziestolatki nie noszą tiulowych tutu do warzywniaka. Osobiście unikam wspomnianych szortów, czapek z daszkiem czy zaplatania włosów w dwa warkoczyki, ale na pewno są kobiety o dziesięć lat starsze ode mnie, które wyglądają w nich świetnie. Wolę zresztą i czterdziestolatkę w warkoczykach niż tłum kobiet obcięty na tę samą modłę niezależnie od tego czy odwiedza najlepsze salony w mieście czy osiedlowego fryzjera. Z jakiegoś powodu w pewnym wieku wypada mieć wyłącznie krótko ścięte włosy i trwałą lub boba. Jeśli tylko się da sama zamierzam być gorącą sześćdziesiątką z długimi falami.
Ocenę tego czy wyglądam dzisiaj na swój wiek pozostawiam Wam. Bycie dwudziestosześciolatką jest wystarczająco stresujące, żeby jeszcze przejmować się na ile lat wygląda moja koszulka.
Photos by my Mum and me