Kiedy rodzi się dziecko, rodzi się i matka, mówi mądry aforyzm. W duchu równouprawnienia, nie chcę jednak pisać dzisiaj tylko o matkach, ale i o ojcach. O rodzicach w ogóle. Bo kiedy rodzi się dziecko, wchodzisz w nową rolę. Czy to jako kobieta, czy jako mężczyzna. Część rodzicielskich doświadczeń będzie specyficzna dla matek lub ojców, część trudów i znojów będzie wspólna. Z powodu tych trudów i znojów uważam, że decydowanie się na dziecko jako ratunek dla związku jest szaleństwem.
W ogóle rodzicielstwo jest szaleństwem. A dzisiaj staram się w tym szaleństwie wymyślić jakąś metodę.
1
Często w dyskusjach o obecności dzieci w przestrzeni publicznej pada argument, że rodzice innych dzieci też chcą czasem posiedzieć sobie w spokoju poza domem i nie muszą okazywać zrozumienia, że jakieś dziecko płacze.
Zawsze znajduję ten argument bzdurnym i wyssanym z palca. Jakby pisany przez kogoś, kto nie ma dzieci.
Płacz obcego dziecka to jest muzyka dla moich uszu. Niemal white noise. Niewiele rzeczy tak mnie relaksuje. Bo oto w pierwszej chwili czuję w środku spinę, że muszę to jakoś ogarnąć, a potem okazuje się, że nie.
BO TO NIE MOJE.
I siedzę, i nic nie muszę.
Poezja.
2
Żyj chwilą. Chwytaj dzień. Wino nigdy nie było tak słodkie. Nigdy nie doceniałam tak wyjścia do spożywczego po mleko. Nie czekałam tak bardzo na wyjście do teatru czy na masaż. Nie celebrowałam samotności.
Każda chwila jest wiecznością.
Każda chwila smakuje lepiej.
Bo masz ich niewiele i są cenne niczym złoto i diamenty.
3
Nigdy nie dbałam o siebie tak bardzo jak kiedy jestem rodzicem. Przez dbanie o siebie rozumiem chodzenie spać, kiedy potrzebuję (i kiedykolwiek mogę), dbanie o picie wody, ćwiczenie, ważność na emocje, wychodzenie z domu, chodzenie do lekarza, ba, nawet asertywność.
Czyli takie nudne i średnio sexy, ale potrzebne fundamenty.
4
Rodzicielstwo jest dla mnie porównywalne mentalnie do tego jak wyobrażam sobie trening marines. To jest najtrudniejsza rola w życiu.
Kiedy pracowałam na etacie, jasne, były stresy i jakaś odpowiedzialność. Prezes marudził, dyrektor się czepiał, klient był kaloszem, sama coś schrzaniłam, zdarzało się. Czasem trzeba było ogarnąć mnóstwo osób, aby uzyskać zamierzony efekt, czasem trzeba było się ugryźć w język. Koniec końców jednak nikt nie umierał, nawet jeśli wszystko szło nie tak. Najgorszą konsekwencją mogło być niezrobienie targetu, brak premii, bura od przełożonego. Ostateczna konsekwencja – zwolnienie. Trudno. Są inne prace, nie? Zresztą, nawet w najgorszej sytuacji, nigdy mi się nie zdarzyło.
Ale bycie odpowiedzialnym za człowieka…Ode mnie zależy czy ten człowiek będzie najedzony czy nie. Czy będzie czysty czy odparzy pupcię. Moje zaniedbanie może skończyć się kalectwem. Moja nieuwaga, nawet niezamierzona, może też skończyć się kalectwem.
Mój brak wrażliwości może skutkować zniszczeniem przyszłego życia i problemami emocjonalnymi drugiej osoby.
Jak najbardziej są to sprawy życia lub śmierci.
Wracając do tego treningu marines. Nie ważne czy Ty, Rodzicu, jesteś słaby, śpiący, chory czy zmęczony. I tak musisz zrobić co do Ciebie należy. Nie dostaniesz zwolnienia lekarskiego, nie powołasz się na prawo pracy. I tak mijają wieczory i poranki. Umierasz na ból zęba? Masz grypę? Masz depresję? I tak musisz nakarmić niemowlę. I tak musisz je uśpić.
Żadna z moich prac nie była tak wymagająca. Tak stresująca. Tak…ważna?
5
Jeśli odniosłam jakieś sukcesy wychowawcze, z pewnością jest nim zaszczepienie w córce miłości do dinozaurów. Co więcej, dobrze wie, że jeśli chce na poważnie rozmawiać o dinozaurach, to nie z ojcem, a ze mną.
Kiedy wskazuje na jakiegoś w swojej książce i odpowiedź nie jest oczywista, oznajmuje z przekonaniem “mama będzie wiedziała”.
To uczucie jest bezcenne.
Tego samego muszę ją jeszcze nauczyć o Gwiezdnych Wojnach…
(Mąż czyta blog, niech to zobaczy i niech świat zapłonie…)
6
UWAGA SPOILER “The Book of Boba Fett”
Tradycji stało się zadość. Pierwszym filmem jaki pamiętam z dzieciństwa są “Gwiezdne Wojny”, mój wujek oglądał je z kolegami na video i wbijałam im się do pokoju. Miałam trochę ponad 3 lata.
Kiedy oglądaliśmy ostatni odcinek “The Book of Boba Fett” moja trzylatka wbiła nam się przed ekran. Gdy na ekranie ukazał się Grogu, była jak rażona piorunem miłości. Od wczoraj śpi przytulona do pluszowego Grogu.
The circle is now complete.
7
Mówią, że “there’s a thin line between love and hate”. Przynajmniej Iron Maiden tak śpiewają. Jest to jedna z największych życiowych prawd. Czy cokolwiek w życiu wywoływało we mnie taką czułość i rzewność jak moje dzieci? Nie. Może jeden mój pies, którego wychowywałam od szczeniaka jak miałam 16 lat.
Czy ktokolwiek wyzwala we mnie takie zalewy pasji, wściekłości, goryczy, gniewu? Nikt. Jak zagubiono mój bagaż na lotnisku nie byłam tak wściekła. Jak mieliśmy w nocy włamanie do pokoju podczas miesiąca miodowego nie byłam tak pokonana jak jestem regularnie pokonywana przez dzieci.
I zaraz mija i jest przytulanie.
8
Wiecie, ja uważam, że jestem dość wytrzymałą osobą. Tak, walczę z depresją, jestem na lekach, ale biorę się z życiem za bary i zachowuję kamienną twarz. Nawet, kiedy w szkole walczyłam z niekompetentną wychowawczynią, która dwa razy wypisała mi nieprawidłowo świadectwo. Nawet kiedy szef nazwał mnie słowem na C (zwolniłam się miesiąc później, kiedy chciał mnie awansować). Trzy dni po poronieniu pojechałam na targi rozmawiać z klientami, bo uważałam, że tak trzeba.
Uważam się ogólnie za dość twardą.
Ale rozpłakałam się, kiedy z powodu pogody pozamykano parki i w związku z tym anulowano naszą wizytę w przybytku zwanym Little Dinosaurs. Bo Ionka od tygodnia powtarzała, że idzie na malutkie dinozaury z koleżanką i kolegą.
Nie wiem czy jako rodzic tracisz siebie, ale na pewno zyskujesz nowe wrażliwe miejsca.
9
Czy marzysz o czasie bez dzieci? Tak. Sam na sam z osobą, która kiedyś była Ci najbliższa, a którą teraz dzielisz z dziećmi i czasem macie dla siebie jakieś 15 minut dziennie? Tak. Czy kiedy jesteście sam na sam, pierwszy raz od miesięcy poza domem, rozmawiacie o dzieciach? Oczywiście, że tak.
10
Można byłoby uznać, że kiedy ludzie zostają rodzicami, to im odbija i rozmawiają już tylko o dzieciach (chociaż oczywiście zarzuca się to przede wszystkim kobietom, seksizm nasz powszedni). Czasem tak jest, czasem tak nie jest. Ale kiedy tak jest, ciężko mi się dziwić. Utrzymanie małej osoby przy życiu i zachowanie przy tym resztek zdrowia psychicznego to jest codzienna pełnoetatową praca. Nie wiem jak u Was, ale moje dzieci są bardziej wymagające od nawet najcięższych i najbardziej irracjonalnych klientów czy szefów, jakich kiedykolwiek miałam. I na dodatek nie mogę odejść do innej firmy, jak wtedy, kiedy uznałam, że mój szef jest idiotą. Nie mogę powiedzieć, że dostałam lepszą ofertę, do widzenia.
Użalanie się nad sobą jest w tym przypadku prawem człowieka.
A jednocześnie ludzie decydują się od zarania dziejów na dzieci. Nie wszyscy, ale wielu, może większość. Niektórzy nawet na więcej niż jedno.
Jeśli to nie jest niesamowite, to ja nie wiem co jest.