Moje ulubione miejsce w Londynie jest bardzo malutkie i w ogóle nie jest cool, glamour, vibrant, trendy ani w ogóle nic z tych rzeczy. Jest gęsto zarośnięte i warto uważać, żeby nie wejść w ptasią kupę. Właściwie po raz pierwszy udało mi się przekroczyć płotek odgradzający moje ulubione miejsce od świata. Zwykle płotek jest zamknięty, a po miejscu panoszą się kaczki.
Totalnie rozumiem Marię Antoninę, która bawiła się w pastereczkę, plotła dworzanom wianki i jedwabną chusteczką czyściła jajeczka. Też chcę. No bo spójrzcie kaczce w oczy, czy nie wyczyścilibyście jej jajeczek* i nie narzucili wianka na łepek?
*takich kaczych jajeczek w skorupce, bez skojarzeń!
Photos by Mum and me