No i patrzcie. Wszystkich Świętych, zaraz będą Święta, Nowy Rok i znowu Wielkanoc…Zapierdala to żyćko, co nie?
Tematem jesieni jest wybór szkół dla dziecka. Prawie wszystkie moje matkowe koleżanki stają przed wyborem. Odwiedzamy szkoły na dniach otwartych, martwimy się czy łapiemy się w region. Bo wiadomo, wybór podstawówki jest kluczowym życiowym wyborem. I zanim zaczniemy się z tego śmiać, to zważmy, że w społeczeństwie silnie klasowym…trochę, tak trochę, ale jest. Widzieliśmy cztery szkoły, zostały trzy. Nie sądziłam, że będę miała zepsuty humor i że będzie mi się chciało płakać, kiedy szkoła nie spełni moich oczekiwań podczas wizyty. A jednak…
Miałam okazję zobaczyć się z dawno nie widzianą bliską mi osobą. Miałam okazję gościć równie dawno nie widzianą osobę. Miałam okazję być na planie serialu “Emigracja” na podstawie książki Malcolma XD (co wkrótce opiszę). Miałam okazję po raz kolejny pozować Paulinie Tran (kocham jej zdjęcia, jedno widzicie w nagłówku). Miałam okazję urządzić dzieciom imprezę na Halloween.
Ogólnie działo się dużo, a jakoś jednocześnie działa się jesień i było dość domowo i kameralnie. Chociaż jak o tym myślę, to byłam aktywniejsza niż zwykle, a jednak czułam jakąś taką październikową przytulność.
Ale to chyba dobrze, to miłe uczucie.
Kultura
Yayoi Kusama w Tate Modern: Mam z tą wystawą mały problem. Jak na coś, na co jest olbrzymi hype i co kosztuje szesnaście funtów za wejście, uważam, że oferuje niewiele. Nie artystycznie, co do tego nie mam wątpliwości, ale rety, to dwie instalacje, jedna rzeźba, dwa puszczone na ścianę filmy i kilkadziesiąt zdjęć.
Sama mam członkostwo Tate, więc nie płaciłam za bilet, ale zawartość wydaje mi się nieadekwatna do kosztu.
Książki
W momencie, kiedy miałam przestrzeń w głowie, wróciła mi chęć na czytanie i pokończyłam co miałam zaczęte oraz pozaczynałam nowe.
Emigracja – Malcolm XD: Opiszę wrażenia z książki wkrótce, w tekście o serialu. Ale generalnie jest fajna.
(link afiliacyjny)
Gruba: Tutaj mam mieszane uczucia. Nie jest to temat, który mnie dotyczy i chyba mam stosunkowo małą empatię. Jednocześnie kobiety z nadwagą w mojej najbliższej rodzinie nigdy nie mówiły za dużo o wadze ani o postrzeganiu siebie, zatem może w mojej głowie problem nie istniał. Poza tym byłam wychowana tak, żeby nie komentować i nie wytykać ludziom wyglądu, więc nie mieści mi się w głowie jak społeczeństwo może tak dopieprzać się i agresywnie prześladować za wygląd.
Przeczytałam książkę i czułam się jakbym czytała o innej planecie.
Ale może to być po prostu mój problem. A może moje szczęście.
(Książkę dostałam w prezencie od wydawnictwa. )
Factfulness: Dobra książka dla osób panikujących jak to świat schodzi na psy.
Podsuwa też sporo narzędzi do analizowania niusów i danych.
Ogólnie bardzo przydatna pozycja jak zwolnić swoje emocjonalne reakcje i zacząć chłodniej i spokojniej patrzeć na życie. Generalnie uważam, że to pozycja niezwykle pożyteczna i dobrze by było, żeby została lekturą szkolną. Jednocześnie nadaje się dla każdego.
(link afiliacyjny)
Małe Licho i Tajemnica Niebożątka: Taka mocno poczciwa magiczna opowieść. Córka dostała ją w prezencie od bliskiej osoby, ale jest jeszcze za mała, żeby ją zrozumieć, więc przeczytałam, żeby nie marnowała się w międzyczasie.
Mały chłopiec mieszka w magicznym domu z mamą, wujkami, dwoma aniołami i zgrają magicznych stworzeń typu różnego. A potem idzie do zwykłej szkoły. A potem ma Przygodę i przekonuje się, że jest kochany i potrzebny. Ciepła opowieść dla dzieci starszych niż moje.
(link afiliacyjny)
Filmy i seriale
Licorice Pizza: Ciężko mi streścić ten film. Młody chłopiec poznaje trochę starszą młodą kobietę. I cośtam się dzieje, są lata siedemdziesiąte. Bardzo rzadko zdarza mi się nie skończyć filmu. Te mniej ciekawe oglądam kawałkami do kotleta, jakoś dociągam do końca. Ale Licorice Pizza nie byłam w stanie skończyć. Co zaskakuje mnie wobec rewelacyjnych recenzji.
Nie rozumiałam dlaczego mam oglądać tę opowieść, o czym ona do końca ma być, dlaczego ma mnie jakkolwiek interesować którakolwiek z postaci. Ponieważ nie zrozumiałam tego do połowy filmu, a na myśl o oglądaniu go było mi gorzej, postanowiłam nie wracać.
And just like that: Ten serial jest zły na tak wielu poziomach. A nie ma we mnie nienawiści do SATC, jako studentka traktowałam serial jak Biblię i wielokrotnie widziałam wszystkie sezony. Filmy były marne, ale pierwszy dostarczał jeszcze rozrywki. A tu…Jeśli mnie czytasz, wiesz, że cenię polityczną poprawność i tak dalej. Ale to jest tak nachalnie woke, że robi się gorzej. I to w taki boomersko-szkolny sposób, jakkolwiek sprzeczne może wydawać się określenie. Czuć w scenariuszu dydaktyzm, sztuczność i trąci to myszką.
Poza tym, chociaż rozumiem symbolizm sztuk wizualnych i że to nie jest życie jeden do jednego, to jednak scena zawału serca Biga każe traktować Carrie jako idiotkę.
Wielka Woda: To mój ulubiony polski serial od wielu lat. Wszyscy chyba wiedzą, że jest o powodzi we Wrocławiu w 1997 roku, a jednocześnie o ludzkich relacjach w momencie kryzysu i w ogóle. Dobrze zagrane, dobrze napisane, bardzo estetycznie nakręcone. Dowód, że da się w Polsce robić naprawdę jakościowe seriale, tylko trzeba się przyłożyć.
Catherine Called Birdy: To jest całkiem fajne kino w zasadzie rodzinne opowiadające w anachroniczny i stylizowany sposób historię czternastolatki z XIII wieku.
Jednocześnie nieco mnie ten film zaskakuje. Bo w sumie jest dość banalny i nie ma w nim nic nie wiadomo jak rewelacyjnego, ot, taki na obejrzenie z popcornem albo puszczenie w niedzielne popołudnie do herbatki pod kocykiem. A jednocześnie ma naprawdę nieprzeciętną obsadę znanych brytyjskich aktorów – Andrew Scott, Billie Piper, Russel Brand, … …
Napisała go też i reżyserowała Lena Dunham. I tak, jest to empowerment dla dziewczynek i opowieść o miłości rodzinnej i dorastaniu…ale taka banalna. Jednocześnie nieszkodliwa. Na pewno nadaje się dla dzieci od lat około dziesięciu.
Candy: Jedna pani zabiła drugą panią odwiedziwszy ją w domu w latach osiemdziesiątych w Teksasie, a potem w sądzie wybroniła się pod pretekstem obrony własnej. Sama mam zawsze mieszane uczucia co do produkcji true crime, ale tutaj jest bez fetyszyzowania morderczyni i sprawa jest ciekawa. Wciąż mam mieszane uczucia, ale ogląda się świetnie. Dowiedziałam się również po latach, że Jessica Biel potrafi grać. Huh.
Filmy z dziećmi
Epoka Lodowcowa: Iona obejrzała i nie chciała przełączać, co zdarza jej się często w przypadku produkcji, które jej nie podejdą lub które zna już prawie na pamięć. Ale też nie mogę powiedzieć, żeby jakoś mocno się zaangażowała w historię i potrafiła powiedzieć o filmie coś składnego po seansie. Więc jak dla mnie takie 3/5. Nie w sensie fajności filmu, tylko w sensie doświadczenia z prawie czterolatką.
Blogowo
Przeżywałam utraconą młodość…no, żartuję. Wspominałam bycie nastolatką.
Już po raz ósmy dzieliłam się naszymi rodzinnymi historyjkami.
Porównywałam instagramowe macierzyństwo ze światem zwierząt.
Próbowałam pocieszyć Was, że w życiu jest czas na to, na co ma być czas.
Opisałam proces robienia koron porcelanowych, który przeszłam kilka miesięcy temu.
Pisałam o swoim stylu i jak się zmienił, od kiedy mam dzieci.
W końcu myślałam o dziecięcych urodzinach. Chociaż wolałabym już nie myśleć…
Podcast
Będę wciąż powtarzać, jak bardzo lubię nagrywać podcast. Ile to daje satysfakcji!
W tym miesiącu rozmawiałam o pogodzie, żeby gładko przejść do cięższych tematów jak społeczeństwo klasowe, które przejęło aż dwa odcinki. Nie mogłam nie wspomnieć o premierze Liz Truss, która niemal w trakcie trwania odcinka stała się byłą premierką. Po czym określiłam obecną sytuację w UK jedynym pasującym słowem – no burdel, no.
Linki
Stan wiedzy zmienia się na naszych oczach i znajduję to wspaniałym. Każe to zachowywać pokorę i przypomina, że uczymy się całe życie, nie tylko w formalnym systemie edukacji. I żeby pozostawać mądrymi, nawet we własnym postrzeganiu, musimy wciąż być otwarci na zmiany.
Po tym krótkim filozoficznym wstępie, chcę polecić artykuł odnośnie naszych przodków. Neandertalczyków. To co o nich wiemy zmienia się dynamicznie.
Pozostańmy w temacie zmiany stanu wiedzy. Autorzy wspomnianej książki “Factfulness” stworzyli stronę Dollar Street, która pokazuje jak żyją ludzie w różnych częściach świata na różnych poziomach ekonomicznych. Prawdopodobnie zaskoczy Cię, jak bardzo pieniądze, a nie geografia, determinują codzienność. Ta strona to dopełnienie książki, sama lektura uzmysławia nam, że o wiele mniej ludzi żyje w skrajnej biedzie. A my, którzy czytamy ten tekst na komputerach czy telefonach, najprawdopodobniej niemal wszyscy należymy do najwyższego poziomu ekonomicznego. Nawet jeśli martwimy się jak opłacimy rachunki.
Bez Schematu zaprosił mnie na live podsumowujący pierwszy sezon Rodu Smoka. Polecam nagranie bardzo, bo dyskutowało mi się z chłopakami świetnie.