NADEJSZŁA WIEKOPOMNA CHWILA.
Przed Wami dziesiąta odsłona cyklu.
Wzruszeniom nie ma końca.
Koleżanka powiedziała, że rozumie jak znoszę te wszystkie nasze nieprzespane noce. Bo w międzyczasie mamy kupę śmiechu. To prawda. I ta kupa śmiechu warta jest wszystkich wyrzeczeń…A przynajmniej lubię sobie to wmawiać 😉
Te noce również nie są już tak bardzo nieprzespane, bo młodsza delikwentka zaczyna się ogarniać. Nie mamy już nocnych karmień i pobudki ograniczają się do pojedynczych przypadków. Niby nic, a zmienia się całe życie.
No…powiedzmy.
1
Godzina 4.30 rano.
Iona wgramoliła się mi do łóżka.
Krzycząca Orla została z tatą wysłana na kanapę do salonu.
Leżymy tak z Ioną i nie możemy zasnąć.
I leżymy. I leżymy.
- Mamo, a wiesz, że komary mają takie długie buzie? I mogą ugryźć.
- Rzeczywiście.
- A wiesz, że ważki też?
- Nie kochanie, ważki nie.
- Tak mamo, mają.
- Nie kochanie, ważki nie gryzą.
- Tak mamo, gryzą, mają takie dzióbki!
- Naprawdę nie.
Więc o 4.32 rano odpalamy telefon, żeby oglądać zdjęcia ważek.
2
- Wiesz, że wczoraj z Ionką dyskutowałyśmy o 4.30 odnośnie tego czy ważki gryzą? – mówię mężowi w ramach anegdoty.
- No tak. Powiedziałem jej, że gryzą.
- Jak to?!
- No bo gryzą.
- Ugryzła cię kiedyś ważka?
- Chyba tak. Ciebie nie?
I w ten oto sposób pierwszą rzeczą, jaką robimy, jeszcze przed śniadaniem, jest research odnośnie ważek.
I jakby co: nie gryzą, chyba, że się jakąś złapie i trzyma w ręku. A i wtedy tylko niektóre.
3
- Mamo, czy możesz pokazać mi zdjęcie os? Mamo, co robi ta osa? Mamo, a możesz pokazać mi zdjęcie komarów? Chcę zobaczyć wszystkie komary.
- Iona, zwykle dzieci lubią oglądać zdjęcia kotków i szczeniaczków. Może takie chcesz? – sugeruje ojciec.
- Nie, ja bardzo lubię komary.
I tak od kilku dni codziennie oglądamy osy i komary.
4
- Jak Roszpunka chciała wrócić do wieży po powrocie z eskapady? – zastanawia się inżynier Ell.
- Hm…No pewnie jakoś zahaczyć włosy…
- Niby jak?
- Pascal, ten kameleon, mógłby wejść i…
Tak. Mamy po 36 lat. Tak. Szukamy logiki u Roszpunki. Ale z kim przestajesz, takim się stajesz, a my przebywamy głównie w towarzystwie młodych dam w wieku 4 i 2 lata…
5
Małe wprowadzenie. Mój mąż to foodie. Na dodatek foodie eksperymentalista. Ja nie jestem w ogóle foodie. To znaczy lubię zjeść dobre jedzenie, ale mogę jeść też niedobre, jeśli to po linii najmniejszego oporu. No i zdecydowanie nie eksperymentuję. Mam swój repertuar (w którym mogą się znaleźć całkiem egzotyczne i szykowne dania, niemniej, jest stały) i nie kocham wychodzić poza to co lubię.
Ell zamówił tureckie jedzenie z miejsca, którego wcześniej nie próbowaliśmy. Wykładamy je na stół, przy którym już siedzą dzieci.
Mała Orla wyciąga rękę w kierunku…Czegoś.
- Orla, nie dotykaj! – wołam zaaferowana. – Nie wiemy co to jest!
6
Spędzamy niedzielny poranek w towarzystwie kolegi i jego dziewczyny w kawiarni. Dziewczyny kolorują, jedzą, lekko rozrabiają, ale nie za mocno. Nie mają za dużej interakcji ze znajomymi, raczej są nieśmiałe.
W końcu żegnamy się i wracamy do domu.
Iona jest niepocieszona.
- Iona, co się stało?
- Wuuuuuuuujek…
- Ale przecież przez cały czas nie odezwałaś się do niego ani słowem.
- Wuuuuuuuuuuuujeeeeeeeek.
7
Rzeczy, których nigdy nie powinno się powiedzieć do dziecka, ale jednak się powiedziało, myśląc, że są niewinne i dotyczą dwóch leżących obok siebie zabawek, ale w ogóle nie są niewinne:
- Zrobisz loda Teletubisiowi?
8
Cytowanie filmów dla mocno dorosłych osób też nie jest najlepszym pomysłem. Tym razem nie mam na myśli niczego seksualnego, a kultową scenę Aleca Baldwina z filmu “Glengarry Glenross”. Jest to jedna z moich ulubionych scen wszech czasów, zwłaszcza odkąd pracowałam w sprzedaży.
Niemniej czasem nasze ulubione rzeczy bywają pułapką…
Iona nie chce skończyć obiadu bo wie, że na deser jest pączek.
- Maaamo, ja chcę pączka.
- Nie kochanie. Pączek is for closers.
- For closers? Clooooseeers?
- Tak.
- Mamo, a co to znaczy?
- Yyy, tata, pomożesz? – szukam ratunku.
- Sama się w to wpakowałaś, teraz radź sobie sama – dobiega mnie z kuchni okrutny głos.
- MAMO A CO TO ZNACZY CLOSERS.
- No…że…pączki są dla tych, co…kończą rzeczy. Dla tych co kończą obiad!
9
Jedna z najukochańszych rzeczy naszych dziewczyn? Bańki.
Tata puszcza je wieczorem z wielkiego pojemnika.
- Ludzie, trzymajcie mnie!
Czasem cytaty filmowe robią wieczór. Ale w przypadku kilkulatków to lepiej jednak z “Frozen” niż klasyki filmu…
10
Mama miała wychodne. Wyszła wieczorem i to nie do najbliższego pubu.
Wracam do domu Bolcikiem, patrzę, wszystkie światła zgaszone, więc wbiegam po schodach i wsadzam klucz w drzwi, myśląc sobie jak jeszcze przed snem poczytam książkę. Jest dość późno jak dla mnie, kwadrans po dwudziestej trzeciej, ale trzeba korzystać z ciszy i spokoju.
Owieram drzwi i…
Słyszę tupiące małe nóżki i okrzyki. MAMA MAMA MAMA!
No kto czekał na powrót mamusi? NO KTO?
11
Orla zwyczajem malutkich dzieci nazywa zwierzątka odgłosami, które wydają. Mamy więc hau, miau, sss, koko, ihaha, roar (lew), grrr (niedźwiedź) i…Bambi.
12
Zdania, które wyrwane z kontekstu brzmią dziwacznie:
- Iona, musimy złapać Orlę, ona ukradła majonez i ucieka!
W rzeczywistości było…dokładnie tak. Na sali zabaw dla dzieci połączonej z kawiarnią, Orla nakradła saszetek z majonezem i uciekała z nimi, śmiejąc się do rozpuku.
Moje życie to ściganie złodziei majonezu.
Więc tak. Kupa śmiechu, jak również kupa majonezu, zdecydowanie pomaga przetrwać. Kiedy dzieci nie chcą spać mimo późnej godziny. Kiedy płaczą, bo nie rozumiesz, że Kraina Lodu to pierwsza część Frozen, a Frozen to druga część Frozen i włączasz im nie to Frozen, które chcą oglądać. Płaczą rzewnymi łzami. Jak śmiesz. Kiedy nie chcą, kolejny wieczór, jeść tego co przygotujesz na obiad. Wtedy te różne kupy są niezbędne do przeżycia.
Niech majonez będzie z Wami. I nami. I w ogóle. To znaczy śmiech, śmiech oczywiście.