Musimy sobie wyjaśnić co uważam za “książki historyczne”.
Osobiście dość rzadko czytam książki popularnonaukowe dotyczące okresu, którym najbardziej się interesuję i którym zajmowałam się najwięcej czyli średniowiecza. Głównie dlatego, że książka popularnonaukowa nie dostarcza mi za bardzo informacji, których nie znałam.
Kiedy mam na myśli ulubione książki historyczne, mam na myśli podręczniki akademickie i teksty źródłowe. Heavy shit, brzydko mówiąc.
Z drugiej strony, dobry podręcznik może być niesamowicie ciekawy. Niektóre mogą być ciekawe tak bardzo, że czyta się je niemal z wypiekami na twarzy. Tak, jak będąc młodą nastolatką, czytałam z wypiekami Medycynę Sądową w Zarysie, a moje dziecko na dobranoc każe sobie czytać podręcznik pierwszej pomocy…
Wybrałam książki, które owszem, poznałam na studiach, ale od tego czasu wielokrotnie do nich wracałam i znajduję w nich wciąż wiele wartości. Nie tylko jako historyczka, ale jako człowiek w ogóle. Pozwalają zrozumieć tak epokę, którą opisuję, jak i ogólną naturę ludzką i międzyludzkie relacje.
Jesień Średniowiecza
To szalenie popularna książka historyczna, chociaż nie jest stricte podręcznikiem. Nie jest też stricte…historyczna. A jej autor, Johann Huizinga, nie był mediewistą, a zanim został historykiem, wykładał już jako linwista specjalizujący się w…sankrycie.
Jesień Średniowiecza napisał po traumatycznych doznaniach I wojny światowej i po śmierci ukochanej żony. Mniej więcej po prostu zamknął się w archiwach i wyszukiwał dowodów swojej tezy o zbiorowym eskapizmie. Bo o tym jest jego największe dzieło. O tym, jak społeczeństwo tworzy pewną narrację, w którą wierzy, podtrzymuje ją, żeby być w stanie przeżyć, chociaż czasem w ogóle nie ma to sensu. Na moich własnych studiach spędziłam z tą książką trochę czasu i moim zdaniem Huizinga nie traktuje człowieka średniowiecza do końca poważnie, a kiedy można wnioskować, że pewne zachowania wynikają z czystego pragmatyzmu, a nie eskapizmu, niekoniecznie rozważa tę opcję.
Osobiście nie zgadzam się z mnóstwem jego tez, ale jest to jedna z pierwszych książek gatunku, który stał się w obecnych czasach ceniony i popularny. I jest to książka historyczna napisana żywym, malowniczym językiem, którą czyta się z przyjemnością. No i skupia się na dworze burgundzkim. Więc czego tu nie lubić.
Court and Civic Society
Jeden z autorów, Graeme Small, był moim wykładowcą oraz promotorem mojej pracy magisterskiej. Profesor Small specjalizuje się w średniowiecznej historii Francji i Niderlandów. Zaraził mnie swoją miłością do dworu burgundzkiego. Jest też wspaniałym, przeuroczym człowiekiem z wybornym poczuciem humoru. Jeśli czytałaś moje “Elfy Londynu”, to profesor ma tam swoje cameo.
Ta książka jest zbiorem fragmentów wybranych tekstów źródłowych ukazujących relacje między dworem i społeczeństwem na terytorium rządzonym przez książąt burgundzkich.
Stanowi świetny punkt startowy do zapoznania się z wachlarzem tekstów i dalszego researchu na własną rękę. Można tu znaleźć perełki średniowiecznego humoru.
Obrady rady miejskiej mające na celu uzgodnienie jaką łapówkę dać dworzaninowi z okazji ślubu. Przepychanki ojca księcia z synem w sprawie tego jak traktować próbę zabójstwa syna przez ulubionego służącego. Wgląd w związek władzy z kościołem.
To fragmenty tekstów źródłowych, ale odkrywają przed nami rzeczywistość przynajmniej tak wciągającą jak “Gra o Tron”.
Court Society
Ta książka zmieniła moje podejście do życia. Zakochałam się w niej do tego stopnia, że oparłam na jej analizie temat pracy magisterskiej.
A to nawet nie jest książka historyczna! Traktuje o historii, autor jest natomiast klasykiem socjologii.
“Społeczeństwo Dworskie” to analiza mechanizmów społecznych na dworze Ludwika XIV. Na tyle życiowe, że dzięki jej znajomości radziłam sobie z powodzeniem przez lata kariery na etacie, w społeczeństwie biurowym.
Civilizing Process
Znów Norbert Elias, znów historycznie, lecz i socjologicznie. Proces cywilizacyjny traktuje o tym jak przez wieki wyzbywamy się jako gatunek skłonności i okazji do agresji, a legalna przemoc i użycie siły przeszła pod wyłączną kontrolę państwa w postaci armii czy policji. Oświecające.
Książki historyczne – Teksty źródłowe
Treasure of the City of Ladies
Książka Christine de Pizan jest najlepszym przykładem, że mylimy się myśląc o ludziach z przeszłości jako o zagubionych we mgle dzieciach. Jej książka to jednocześnie podręcznik PRu i manipulacji, chociaż stosowanej w dobrych intencjach. Powstała w XV wieku, a mnóstwo fragmentów działa do dziś. No, może poza wychodzeniem młodych dziewcząt za starych doświadczonych mężczyzn i odrzucenie romansów na rzecz szacunku i cnoty…Ale cóż, autorka pisała ją dla pieniędzy, musiała zatem liczyć się z koniunkturą. Sama wcale nie wyszła za starszego mężczyznę. To znaczy, wyszła, bo ona miała w momencie ślubu piętnaście lat, a on dwadzieścia cztery…Jedna nie taką różnicę wieku mamy na myśli. A sama Christine była w mężu zakochana, aż do jego przedwczesnej śmierci.
Nie przesadzę twierdząc, że jest jedną z książek mojego życia. Zaczęłam na poważnie brać potrzebę bycia wobec innych po prostu życzliwą. Bo jeśli jest się wobec innych życzliwym, a oni Cię nie lubią i chcą Ci szkodzić, to świadczy o nich. I ludzie zobaczą, kto jest kim.
Nie chodzi tutaj o udawanie, ale o zupełnie szczerą dobrą wolę wobec swoich nieprzyjaciół.
Jest jeszcze jeden aspekt, o którym Christine nie pisze wprost, a o którym przekonałam się na własnej skórze. Jeśli starasz się być dobrą osobą, żeby widziano Cię jako dobrą osobę w przeciwieństwie do Twych wrogów…to wciąż stajesz się lepszą osobą. Trochę fake it till you make it.
Kiedy zaczęłam myśleć o sobie jako i miłej i spoko osobie wobec wszystkich, to…zaczęłam zachowywać się jak taka osoba. Dzięki, Christine!
Machiavelli – Książę
Dzieła Machiavelliego są skandalizujące, bo pisze o tym jak jest i co działa, a nie jak byłoby fajnie, żeby było. Descriptive, nie prescriptive. Opisuje, nie idealizuje. W związku z tym, oczywistym jest, że pisze o sposobach sprawowania władzy niejednokrotnie okrutnych i krwawych. Nie udaje też, że jest inaczej.
Czy powinniśmy podążać za ideami Machiavelliego? Wolałabym nie. Warto natomiast je znać, żeby wiedzieć z czym ma się do czynienia. Ponieważ wielu rządzących jak najbardziej za nimi podąża.
Poza tym, autor był po prostu niezwykle inteligentnym i przenikliwym człowiekiem.
Philippe de Commines
(ta pisownia używana jest najczęściej)
Kronika opowiadająca o perypetiach dworu burgundzkiego. Jeśli znacie mnie od dłuższego czasu, możecie kojarzyć, że to mój ukochany dwór (tak, miłością zaraził mnie profesor Graeme Small). Jeśli przeczytasz kronikę Comminesa, może zrozumiesz dlaczego.
Autor był pisarzem i dyplomatą na dworze burgundzkim i francuskim. Nazywany jest pierwszym naprawdę współczesnym pisarzem oraz pierwszym historykiem z analizą krytyczną od czasów starożytności.
Znał dwory od podszewki, bo nie był jakimś tam sługą, którego życie zależało od książęcej pensji. Książę Filip Dobry był jego ojcem chrzestnym, Commines został rycerzem jego następcy Karola Śmiałego, a potem król Francji Ludwik XI podkradł go na swój dwór.
Są tutaj momenty, kiedy śmiałam się w głos. Są momenty, które zamierzam ukraść do kolejnych części “Elfów Londynu”.
To nie są ani najlepsze na świecie książki historyczne, ani nie dadzą Wam ogólnego poglądu na historię świata. Jak widzisz, dotyczą głównie średniowiecza.
Łączy je to, że naprawdę, naprawdę je lubię i chociaż większość z nich poznałam na studiach, przynajmniej we fragmentach, to wracam do nich wciąż kilkanaście lat później. I posiadam wiele z nich we własnych egzemplarzach. Polecam 😉