Od jakiegoś czasu zaczynam mieć dylematy dotyczące mojego wizerunku i jego adekwatności do mojego wieku. Mam mniej więcej tyle lat co Anna Karenina w powieści, a na moim biurku w pracy znajduje się pluszowy dinozaur. Na dodatek ma na łebku papierową czapeczkę. Anna Karenina miała dość duże dziecko i była stateczną kobietą, moją ikonką na firmowym MSNie jest Jigglypuff. Anna szokowała towarzystwo swoim obrazoburczym romansem, ja umieszczam w internecie zdjęcia brokatowego jelenia. Póki co jednak te dinozaury, pokemony i jelenie wciąż mnie uszczęśliwiają, a Anna skoczyła pod pociąg. Być może w moim szaleństwie jest metoda.
Zdjęcia pochodzą z 1 stycznia i jeśli wierzyć przesądowi, że cały rok będzie taki jak jego początek, to 2013 upłynie pod znakiem podstarzałego przedszkolaka. Jak z Akiry.
PS Chciałabym Wam bardzo podziękować. Wg Google Analytics ostatnie 31 dni były najlepszymi w historii mojego bloga, ze wzrostem oglądalności o 90%. Jest w tym oczywiście zasługa tych, którzy dobrze mi radzą (Zombie Samurai wie, że to o nim) i którzy de facto tworzą go ze mną (Ell) i jestem im wdzięczna, ale przede wszystkim to dzięki Wam, Drodzy Czytelnicy.
// niemiecka kurtka wojskowa z demobilu, torba Zatchels, buty Office, sukienka H&M z sh//