Nie ma lajfstajlu nad polowanie na jednorożca.
W odpowiedzi na Wasze prośby o teksty na temat średniowiecza, oto tekst. Ponieważ mówimy tutaj o mniej więcej tysiącu lat historii, podejdę do tematu lajtowo i napiszę o tym, co ja uważam za ważne, co ja lubię lub co mnie denerwuje. A jeśli się Wam spodoba, to będziemy kontynuować.
Poniżej kilka zagadnień, o których niekoniecznie przeczytacie w podręczniku.
1.Średniowieczny człowiek nie miał wolnego czasu.
To jedna z kluczowych kwestii do zrozumienia mentalności sprzed kilkuset lat. Pojęcie wolnego czasu i rozgraniczenia między życiem prywatnym i zawodowym to koncept współczesny. W ówczesnym społeczeństwie dworskim każda chwila mogła okazać się kluczową dla czyjegoś triumfu lub upadku. I kiedy piszę o upadku nie mam na myśli zwolnienia z pracy, ale egzekucję, zrujnowanie rodziny i tak dalej. O wartości danej osoby świadczyło jak zachowała się podczas popijawy i w wychodku, z kim zadawała się podczas polowania i jak spojrzała się na osobę mijaną w korytarzu. Każda chwila życia, podczas której ktoś Cię obserwuje, stanowi o tym kim jesteś i kim będziesz jutro. Sęk w tym, że cały czas jesteś obserwowany.
Prywatne pomieszczenia ma do swojej dyspozycji książę (używam zamiennie z królem w znaczeniu władcy, te dwory są skonstruowane podobnie), księżna, najwyżsi dostojnicy dworscy…I tyle. Ta prywatność też jest względna, bo w nocy w ich komnatach towarzyszą im służący (przy czym dama dworu to też służąca, choćby była z najznamienitszego rodu). Jeśli nie należysz do wymienionej grupy, zapewne śpisz w większej grupie w zbiorowym dormitorium, w kuchni, w stajni, gdzie tam sobie egzystujesz na co dzień.
Tak więc Hamlet głoszący, że 'świat jest teatrem, aktorami ludzie’ nie jest pretensjonalny. Po prostu wiernie opisuje dworską rzeczywistość.
2.Średniowieczny człowiek nie był idiotą.
Serio. Wbrew temu, co próbują nam wmówić późniejsze epoki, a nawet najciekawsze prace naukowe. Tak, chodzi o 'Jesień Średniowiecza’ (najciekawsze nie równa się najlepsze ani najbardziej wiarygodne).
Co więcej, ci ludzie nie różnili się od nas tak bardzo jak byśmy chcieli. W porządku, nie oglądali telewizji i nie kupowali w sieciówkach. Nie znali mnóstwa faktów, których uczymy się w szkołach, a z których i tak na co dzień nie korzystamy. Nie mieli smartfonów. I żyli! Co prawda nie strzelali sobie samojebek, ale życie dworskie było jednym wielkim połączeniem Facebooka, Twittera i Instagramu. Budowanie marki, pozowanie na osobę, za którą chcesz być uważany i kreacja lajfstajlu to esencja średniowiecznego dworu. Nie masz marki, nie masz lajfstajlu, nie masz lajków od pana domu i jego przydupasów – jesteś nikim.
A teraz coś z zupełnie innej beczki. Jedną z najbardziej użytecznych książek, które w życiu przeczytałam, jest 'Le Livre de la Cité des Dames’ Christine de Pizan. Autorka uczy kobiety eleganckiego, odpowiedniego i SKUTECZNEGO zachowania, które pomoże jej zachować nienaganny wizerunek i osiągnąć zamierzone cele. Owszem, jest tam sporo stwierdzeń typu 'nie należy rzucać wszystkim dookoła spojrzeń niczym jakiś przerażony jeleń’ czy 'młoda księżniczka, która ma za męża starszego księcia nie powinna być wystawiana na częsty kontakt z młodymi rycerzami’ i tak dalej. Ale są też zasady, których sama staram się przestrzegać w życiu. Jakie? Cóż, jeśli Wam je zdradzę, możecie stać się moją konkurencją na dworze…Dość, że pomaga radzić sobie z każdym, od służącej, przez partnera i teściów, aż po najgorszych wrogów. Skutecznie. Data wydania: 1405.
3. Podręczniki wymazują z naszej świadomości jedne z najciekawszych momentów historii.
Mój ulubiony przykład? Po upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego świat nie tarzał się w gruzach bezradnie machając odnóżami. 'Barbarzyńcy’ nie wyburzyli Rzymu, wszyscy liczący się ludzie nie złapali na drodze okazji, żeby karnąć się do Bizancjum. Wręcz przeciwnie, niecałe dwadzieścia lat po 'upadku’ powstało tam prężne chrześcijańskie królestwo Ostrogotów. Owszem, chrześcijańskie. Na dodatek panowała w nim toleracja religijna. Ostrogoci byli bowiem arianami, nie prześladowali i nie nawracali jednak katolickich mieszkańców. Wręcz przeciwnie, uważali, że arianie są od tego żeby walczyć, a katolicy od tego, żeby urzędować i każdy ma w państwie swoje miejsce. Byli więc o wiele bardziej cywilizowani, niż renesansowi reformatorzy i kontrreformatorzy tysiąc lat później…
Jeśli wybierzecie się do Rawenny podziwiać będziecie właśnie atrakcje ostrogockiej stolicy.
4.Średniowiecze nie zaczyna się dokładnie w 476 roku i nie kończy punktualnie w 1450 roku
Jak powiedział Obi-Wan Kenobi, 'wiele prawd prawdziwych jest tylko z pewnego punktu widzenia’. W gimnazjum Johan Huizinga dostałby pewnie pałę za 'Jesień Średniowiecza’, w której opisuje Burgundię w drugiej połowie XV wieku. Średniowiecze zaczyna się i kończy wtedy, kiedy Ty uważasz, że się zaczyna i konczy. Oczywiście zakładając, że masz na to odpowiednie argumenty.
Kiedy upadało Cesarstwo Zachodniorzymskie 'barbarzyńcy’ nie wjechali do Rzymu z wielkim banerem 'Witajcie w średniowieczu’. Kiedy Gutenberg wydał swoją Biblię, na niebie nie pojawił się napis 'Heloł, RENESANS!’. Dla mnóstwa ludzi, zwłaszcza tych nie należących do społecznych elit, życie zmieniało się w tych epokach w naprawdę niewielkim stopniu. Bardzo podobało mi się stwierdzenie, że człowiek średniowieczny był zaskakująco renesansowy, a człowiek renesansowy zaskakująco średniowieczny. Niestety nie pamiętam, kto był taki mądry. Jakby co – nie ja.
5. Średniowieczne źródła pisane pochodzą od mniej więcej 5% społeczeństwa.
Tych 5%, które rządziło, umiało pisać i miało w pisaniu interes. Czyli od szlachty i Kościoła. Kiedy piszę bloga, mam na celu pokazanie, jaka jestem mądra, fajna, piękna i na wszystkim się znam. Oni mieli dokładnie takie same cele i znamienita część tego, co po sobie zostawili pokazuje ich dążenia, a nie prawdę. Tyle tylko, że obecnie każdy może o sobie pisać co lubi, a inni mogą to zweryfikować. Spróbujcie poddać w wątpliwość to co każe pisać o sobie średniowieczny książę. Jeden gobelin na jego ścianie wart jest więcej niż kilkanaście wsi, ma też ludzi zdolnych zabić Ciebie, Twoją rodzinę i każdego człowieka, który kiedykolwiek ma z Tobą styczność. Oczywiście nie żeby od razu miał to robić, ale o takich niuansach warto pamiętać…
Z tego względu niewiele wiemy na przykład o takiej rebelii chłopskiej w Anglii w roku 1381. Można wywnioskować co mniej więcej się stało i o co mniej więcej chodziło. Oczywiście powstały na ten temat opasłe tomy, dzięki którym na wikipedii znajdziecie obszerny artykuł. Ze znamiennym zdaniem ’no sympathetic accounts of the rebels survive’. Bo o co dokładnie poczciwym chłopom chodziło i jak dokładnie udało im się zorganizować taką zawieruchę – nie wiadomo.
Poza tym ówcześni pisarze lubili robić bubę. Przypomina mi się tekst z żywotów świętych wizygockich ojców z Meridy, opisujący najazd 'barbarzyńców’ (zdaje się Franków, ale nie mam przed sobą źródeł, więc nie ręczę) na cnotliwe wizygockie miasto. Otóż psubraty pobiły się z mieszkańcami, ulice spłynęły krwią (nie wspominano jednak szczególnie o ofiarach). Powywracali ołtarze, ale zaznaczono, że nie ukradli kosztowności. Nastraszyli zakonnice, ale tekst podkreśla, że ich nie zgwałcili. Czyli krajobraz nie wygląda jakoś dużo gorzej niż po meczu. Tekst stwierdza jednak, że ewidentnie koniec świata jest już blisko.
Także w każdej epoce wszystko co czytamy musimy sobie przemyśleć i przeanalizować, zanim weźmiemy to za pewnik.
Podoba Ci się tekst i chcesz więcej? Nie bądź niepiśmiennym chłopem, daj upust swym uczuciom i skomentuj.
Masz palące pytanie, które nie może poczekać do następnego wpisu? Polecam ASK.FM.