Topshop hoodie, thrifted bag, everything else Primark
Photos by Ell and me
Jako dziecko byłam wielką fanką Spice Girls. Oczywiście moją idolką była ruda Geri, największa lafirynda obwinięta brytyjską flagą. Czemu wydawała mi się lepsza od innych? Nie potrafię odpowiedzieć. Może była najmniej stereotypowa, trochę jak Carrie w Seksie w Wielkim Mieście (chociaż Carrie nie lubię). Nadszedł czas, gdy Geri sprawiła mi największy zawód, jaki spotkał mnie w moim młodym życiu (oprócz dinozaura, którego miałam dostać od rodziców w zamian za dobre zachowanie u dentysty i nigdy nie dostałam). Po jej odejściu ze Spice Girls zostałam z tonami pocztówek, książek i wycinków z Bravo. Moja rozpacz nie trwała długo i pocieszyłam się Mel C, jedyną Spice Girl, która potrafiła śpiewać. Ale to już nie było to samo. Fascynacja zakończyła się wraz z wejściem w okres dojrzewania. Kiedy zaczyna się burza hormonów potrzeba smętnych pieśni Wilków, Nirvany i innych Myslovitz, albo mniej smętnych, ale równie dołujących kawałków The Offspring czy Pidżamy Porno.
Dzisiejszy strój to hołd dla Geri i Mel C i ich idealne połączenie – ruda sportowa lafirynda.