Zaprawdę powiadam Wam, szafiarka człowiekiem jest i nic co ludzkie nie jest jej obce. Z okazji Wielkiego Postu warto zrobić rachunek szafiarskiego sumienia i oczyścić swe serce. Skromna ma osoba pozwala sobie zatem na małą rozprawę na temat grzechów (jak zwykle zalecany jest dystans i humor).
Pierwszym z siedmiu grzechów jest Pycha. Już samo prowadzenie bloga, na którym zamieszczamy zdjęcia siebie w swoich ubraniach balansuje na granicy grzechu śmiertelnego, a ile niebezpieczeństw dla duszy stwarza taki blog? Legion. Szczególnie, jeśli naszym umysłem zawładnie ilość zrobionych za jednym razem zdjęć. Bo jak się zdecydować? Na tym mam ładne włosy, a na tym mój but prezentuje się okazale, a na tamtym zapozowałam jak Kate Moss, a na następnym jestem po prostu piękna.
Zaraz za pychą podąża Chciwość. Wiadomo – komcie, statystyki i cały ten jazz. Popycha nas do masowego komentowania u innych w stylu 'cze, fajnie wyglądasz, wpadnij do mnie’ oraz 'konkursik u mnie, zapraszam’. Za każdym razem, gdy zapraszamy kogoś w komentarzu na blożka, zaproszenie to naszymi palcami na klawiaturze wystukuje Szatan.
Nieczystość zmusza nas nie tylko do zgorszenia bliźniego, ale także do narażania własnego życia i zdrowia. Bo przecież z gołą niemal pupą albo w peep toes na śniegu można się porządnie doprawić. A także zapewnić miejsce w kotle na drugim piętrze piekła.
Zielonooka Zazdrość jest najbardziej skomplikowana. Zazwyczaj kryje się w mrocznych zakamarkach naszej świadomości, pełza niczym ohydny zielony robal i objawia na wiele małych i ledwie widocznych sposobów. Ty już w głębi swojej szafiarskiej duszy dobrze wiesz, o co chodzi.
Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu objawia się w wyjątkowo przerażający sposób. Otóż szafiarki zamieszczają zdjęcia jedzenia, te obrzydliwe ociekające tłuszczem, te okropne ze słodkimi tortami i innymi budyniami, te najgorsze w postaci kanapek, zupek, sałatek i wegetariańskich papek. Dla zamieszczających takie zdjęcia nie ma już żadnej nadziei (tak na serio, nie ma oczywiście niczego złego w takich zdjęciach, to moje osobiste dziwactwo, większość zdjęć nawet najpyszniejszego jedzenia wywołuje u mnie nudności;) chociaż zawsze zastanawiam się, po co postować o swoich kanapkach)
Szafiarstwo często wyzwala w nas Gniew. Gniew rodzi się poprzez czytanie komentarzy. Diabelskie anonimy potrafią wytrącić nas ze stanu łaski i zmienić w galopujące bestie, przed których atakami ze wszystkich sił staramy się bronić, aby pokazać nam jak nas nie obchodzą. Ale gniew wywołać mogą też nasze siostry szafiarki, które ośmielą się napisać coś nie po naszej myśli. Lucyfer szepcze Ci, że powinnaś taką wszetecznicę zniszczyć i zawsze już tylko krytykować jej posty, może nawet jako jego piekielny sługus anonim. Zbaw swą duszę i nie idź tą drogą.
Lenistwem jest zaś brak podpisu na temat autorstwa zamieszczanych, jeśli nie są nasze. Powiedziano już na ten temat tyle, że niewiele można dodać.
Więcej grzechów nie pamiętam. Żałujmy i postanówmy się poprawić :>
A na koniec foteczki Św.Riennahery Glaswegiańskiej, jednej z wielkich teolożek kościoła szafiarskiego.
English: The above text is about the deadly sins of fashion bloggers, but it seems very much oriented on the Polish fashion bloggers community so I decided not to translate it into English. Still, you might enjoy the early Spring photos by my lovely friend and ex-flatmate Benzo Harris.
cardigan, scarf – thrifted; jumpsuit – ASOS; shoes – Urban Outfitters;
Photos by Benzo Harris