Jednym z tekstów, które w okresie dorastania bazgrało się “w moich czasach” na ławkach, po zeszytach, w toaletach i wszelkich innych analogowych nośnikach informacji był cytat z Pidżamy Porno.
Szczęście polega na tym by z prostych rzeczy nie tworzyć intelektualnych labiryntów.
Akurat okres dorastania to tak pogmatwany moment w życiu, że ta linijka działała głównie na zasadzie dobrze brzmiącego sloganu, mówiącego o czymś, czego się nie rozumiało. To trochę jak z lekturami. Niektóre z nich są genialne, ale nie dla wrażliwości (lub czasami braku wrażliwości) wyrostków. Dzisiaj wiele z lektur szkolnych, które wtedy były utrapieniem, zaliczyłabym do absolutnego kanonu mądrości życiowych potrzebnych każdemu, kto chce mianować się porządnym człowiekiem. Tak, głównie chodzi mi o “Dżumę” Camusa, ale nie tylko.
Im mniej myślę o swoim życiu, tym jest mi w nim łatwiej.
Bynajmniej nie chodzi mi o to, żeby nie zastanawiać się nad sobą. Ale pewne rzeczy w życiu są banalnie proste, jakkolwiek staralibyśmy się je skomplikować. Tak jak w przypadku zatrucia pokarmowego od razu czuję, od czego mi niedobrze, tym bardziej w kwestii uczuć od razu czuję, co powinnam robić. To organiczna reakcja organizmu. Tak organiczna jak to co lubisz jeść. Jeśli na myśl o czymś wszystkie komórki ciała się cieszą, to do dzieła! Jeśli jest Ci momentalnie niedobrze, to trzymaj się z daleka. Można się kłócić, że emocje nie są tak proste, ale z mojego doświadczenia wynika, że w 90% przypadków są. Takie kwestie jak: czy mój związek jest dobry? Zmienić pracę czy nie? Czy A. mnie lubi? Lub nawet bardziej banalnie. Co dalej z blogiem? Kupić te spodnie? Iść na piwo? Szkoda czasu na rozmyślania. 1-2-3 i już wiesz. Sam fakt zadania pytania jest bardziej istotny od odpowiedzi. Bo odpowiedź już znasz. Może tylko boisz się przyznać.
Chociaż przez pół dnia chodzę z głową w chmurach nucąc pod nosem piosenki, miewam też bardzo pragmatyczne podejście do życia. Wszystko co robię ma mnie, w miarę możliwości, uszczęśliwiać. Miłość. Przyjaźń. Praca. Myślę, że większość z nas tak ma, tylko nie wszyscy chcemy lub umiemy to nazwać. Ludzie w moim życiu muszą mi coś dawać. Przy czym to coś jest dość abstrakcyjne. Chcę się od nich uczyć, chcę ich podziwiać i inspirować się, chcę się z nimi dobrze czuć, śmiać, rozumieć, bawić. Wszystko naraz, albo chociaż jedno. Szkoda czasu na cokolwiek, co nie wywołuje uśmiechu albo ekscytacji. Oczywiście bywają cięższe chwile, kiedy trzeba stanąć na wysokości zadania, ale życie nie może składać się z cięższych chwil. Zawsze dziwią mnie osoby, których przyjaciele doprowadzają na co dzień do płaczu. Poświęcenie ma swój czas i miejsce. Poświęcenie nie może stać się sensem życia i codziennością. Bo wtedy nie jesteś już dzielną i mocną jednostką, która choć na moment stawia szczęście innych ponad swoje, tylko ofiarą.
To niezwykłe, jak bardzo łatwo żyje się szanując swoją intuicję, swój czas i siebie jako takiego.
| zdjęcia : Katarzyna Terek |