Od jakiegoś czasu stosunkowo dużo mi się w życiu układa. Wyłącznie w 2015 roku udało mi się wyjść za mąż, mieć okazję do spełnienia moich różnych marzeń i zacząć czuć się jak człowiek, który kieruje swoim życiem, zamiast jak ofiara losu. Jestem nawet w stanie w wolne dni wstawać przed dziewiątą i być gotowa do wyjścia w pół godziny. Włączając w to mycie i suszenie włosów. Jeśli to nie jest sukces, to nie wiem co nim jest.
Kiedy myślę sobie jak udały mi się te wszystkie rzeczy (oczywiście oprócz męża, który jest darem z Nieba ;)) to największą zmianą w moim zachowaniu w porównaniu z poprzednimi latami było działanie zamiast martwienia się. Martwienia się co kto o mnie pomyśli, martwienia się dlaczego nie odnoszę takich sukcesów jak osoba X, Y i Z i czy moje włosy są idealne. To niepotrzebne zmartwienia. Bo ważne jest to co ja myślę o kimś, sukcesy zależne są od szczęścia i włożonej pracy, których stosunek zmienia się w zależności od osoby, a moje włosy nigdy nie są idealne. Lepiej mieć je gdzieś jak Alexa Chung i zacząć żyć własnym życiem.
W zeszłym roku postanowiłam być najlepszą wersją samej siebie. Nie jest to łatwe, bo czasem po prostu mam wielką ochotę na focha albo na leżenie w łóżku z filmem zamiast na samodoskonalenie. I nie zamierzam rezygnować z tych słodkich chwil, bo i one bywają ważne.
W tym roku do tamtego postanowienia dodałabym jedynie, że będę marnować mniej czasu i pisać pamiętnik. Przy czym powiedzmy sobie szczerze, leżenie w łóżku z serialem to NIE JEST marnowanie czasu.
I tego się będę trzymać.
Wszystkiego najlepszego na nowy rok. Jakie są Twoje postanowienia?