Niezwykle cieszę się z istnienia cyklu Siedmiu wspaniałych, gdyż w takie soboty jak dziś, kiedy jestem zrównoważona emocjonalnie niczym głodna ryjówka, mogę siąść i napisać o czymś konkretnym. Zamiast “zimno mi/smutno/przytul/już nie/chcę kanapkę/fu/nie mam pomysłów/kochaj/whisky czy wino”.
Tak więc wygrzebujemy się spod koca i jedziemy.
How To Basic jest jednym z naprawdę nielicznych kanałów na youtube, na które zaglądam. W sumie jednym z dwóch. Myślę, że poczucie humoru tego specyficznego vlogera nie trafi do wszystkich, bo czasem oscyluje na granicy dobrego smaku, a czasem po prostu człowiek zaczyna się zastanawiać jak może tak wszystko niszczyć i marnować tyle jedzenia. Niemniej jednak do mnie to trafia i kocham absurdalne parodie instrukcji jak naładować telefon, jak naprawić drzwi czy jak zrobić piękny wzór na kawie. Nowy film jak uratować tonące dziecko trafia do czołówki moich ulubionych. Zaraz po tym jak uratować rybę.
Spot polityczny Green Party oglądałam już chyba kilkanaście razy. Przedstawia brytyjskich polityków jako przedszkolaki i jest zarazem uroczy, prześmieszny i trochę smutny, bo kilka z tych dialogów trafiło do filmiku bez żadnej edycji, w takiej formie w jakiej miały miejsce w rzeczywistości. Jeśli orientujesz się kto jest kim w Parlamencie, bardzo polecam. Chętnie obejrzałabym wersję polską, tam nie trzeba byłoby przerabiać absolutnie żadnych dialogów…
Sowieckie przystanki autobusowe rozsiane po dawnych republikach związku radzieckiego. Nie są to skandynawskie klimaty z Ikei, ale jest coś absolutnie przepięknego w wybujałych formach przystanków, które decorum mają głęboko w poważaniu. Surrealizm życia codziennego. Magia w oczekiwaniu na następny autobus. No czy nie stalibyście pod takim nakryciem? Ja bym stała. Bardzo bym stała. Aż mam ochotę ruszyć na wyprawę do Abchazji.
Styledigger znają wszyscy, ale jej tekst o porównywaniu jest mi bardzo bliski. Wiele lat zajęło mi zrozumienie, że jeśli jakaś osoba jest ładna, mądra, zdolna i odnosi sukcesy, to nie znaczy, że coś mi odbiera. Życie to nie jest film Disneya, w którym tylko dwie główne postaci są piękne i żyją długo i szczęśliwie. A świat jest najfajniejszy, kiedy jest różnorodny. I są w nim intelektualiści, modelki, Beatlesi, Kanye West i chorały gregoriańskie. Dla wszystkich jest miejsce.
Time podpowiada, jakie imiona nosilibyśmy w USA w różnych dekadach bazując na popularności naszego imienia w roku, w którym się urodziliśmy. Z oczywistych względów polskie imiona trochę nie pasują do systemu, ale i tak fajne. W latach trzydziestych byłabym Drusillą, w siedemdziesiątych Suzann, a w 2014 Kianą.
Kasia Terek jest moją najukochańszą fotografką świata i dobrą koleżanką. Jej zdjęcia często pojawiają się na blogu i mam nadzieję, że będą pojawiać się jeszcze częściej, przez wiele lat. Chciałam jednak podzielić się linkiem do sesji, którą Kasia zrobiła w domu, w którym obecnie mieszka przy użyciu ubrań z mojej szafy. To dość zabawne uczucie zobaczyć w swoich ciuchach zupełnie obce osoby. To jakby same ciuchy stały się obce. Na przykład żółtą sukienkę kupiłam i nigdy nie założyłam, a widząc ją na modelce od razu mam na to ochotę. Poza tym bardzo zazdroszczę dziewczynom ze zdjęć i mam nadzieję, że Kasia kiedyś pozwoli i mnie wejść z butami do łóżka.
Na blogu slwstra przeczytałam najlepszy do tej pory tekst o aborcji. Tak na zakończenie, żeby nie było tylko ładnych foci i heheszków.
Masz fajny link? Jest jakiś temat, na jaki masz ochotę poczytać? Teraz jest dobra pora, żeby się tym podzielić!