Ten temat chodzi mi po głowie od dłuższego czasu. Po pierwsze dlatego, że pamiętam jak bardzo nienawidziłam swego czasu załatwiania jakichkolwiek spraw przez telefon. Mając piętnaście lat próbowałam dowiedzieć się czegoś więcej na temat konwentu, o którym przeczytałam w czasopiśmie i był to strach porównywalny z moimi odczuciami podczas startu samolotu. Żołądek podchodzi do gardła, puls przyspiesza, robi mi się słabo i tak dalej. Kiedy dostałam się na różne kierunki studiów w różnych miastach i krajach i potrzebowałam porozumieć się z sekretariatami, zostawiłam załatwianie tego mamie. Poza Szkocją, ale w tym przypadku nie miałam wyboru.
Wiem, że nie byłam w tej fobii jedyna i widzę lawinę komentarzy za każdym razem, kiedy ktoś gdzieś stwierdzi, że nienawidzi telefonu. Pojawia się zaraz cały las “ja też!” i wzajemnego wspierania się w niedoli. Kiedyś na pewno byłabym kolejnym “ja też”. Podczas studiów kilka lat pracowałam jako ankieterka telefoniczna i nawet to niespecjalnie mnie wyleczyło z niechęci. Dopiero obecnej pracy się to udało. Tak, muszę dzwonić. Umawiać się na spotkania (łatwizna). Przedstawiać siebie i firmę (może być). Sprzedawać. Sprzedawać. Sprzedawać. Small talk. Chit chat. Zamykanie deali. Negocjacje. Horror.
Do czasu.
Jest to umiejętność jak wiele innych. Da się jej nauczyć, można się w niej wytrenować, ale zdecydowanie trzeba chcieć. I próbować. I znowu. I jeszcze raz. I tyle. Cała filozofia.
Jestem głęboko przekonana, że nie jestem ani wybitnie inteligentną ani wybitnie uzdolnioną jednostką. Nie jestem nawet wybitnie pracowita. A nauczyłam się. Zatem każdy może.
Nie będę próbowała dawać wskazówek jak to się robi, bo po prostu trzeba robić tego dużo. Popełniać błędy. Podnosić się, otrzepywać z pyłu zażenowania, schować dumę do kieszeni, przestać gardzić samym sobą i próbować jeszcze raz.
Dlaczego warto to zrobić zamiast po prostu napisać maila?
Telefon jest szybszy
Osobiście absolutnie nienawidzę pisać maili. Nie ciepię! Zasypiam nad ich konstruowaniem, a pisać przecież lubię (można nawet zaryzykować stwierdzenie, że umiem). Koniec końców odkładam je na później, aż uzbiera się ich kilkanaście i wtedy tym bardziej nie chce mi się ich pisać. Telefonicznie jestem w stanie rozwiązać większość spraw w dwie, trzy minuty.
Telefon jest skuteczniejszy
Jak wyżej…Istnieje szansa, że odpowiedź na maila nie nadejdzie nigdy. Bo komuś się nie chce. To tak jak ja mam zwykle. Albo zapomniał i ma teraz trzydzieści maili do ogarnięcia, a Ty jesteś dwudziesty czwarty w kolejce. Powodzenia.
Telefon zabija agresję
Miałam okazję w tym roku prowadzić najbardziej agresywne negocjacje życia. Tak, zgadliście. Przez maila. Każde zdanie było niczym sączący się jad pasywno-agresywnej żmii i na widok nowej odpowiedzi w wątku dostawałam bólu brzucha z nerwów. A potem spotkałam panią osobiście. Było to jedno z najmilszych spotkań wszechczasów, gdzie żarciki sypały się gęsto, na koniec był tulasek i cmok w policzki. Od tego czasu odmawiam komunikacji mailowej.
Powiedz mi to samo co piszesz na głos. W znakomitej ilości przypadków nie powiesz. Bo będziesz się bać reakcji żywego człowieka. Albo zrobi Ci się po prostu głupio. Albo nawet nie wpadniesz na pomysł, żeby tak odpowiedzieć.
Telefon to rozmowa, nie dzieło literackie
Pani z powyższego punktu analizowała każde zdanie pod względem konstrukcji i tego co autor miał na myśli. Jej odpowiedzi były dłuższe niż moje wypracowania w podstawówce. Kiedy ja pisałam, że czegoś się nie da zrobić powoływała się wszelkie możliwe groźny i stojące za nią autorytety, dlaczego MUSZĘ to zrobić i jak śmiem tak ich nie szanować i bezczelnie się sprzeciwiać. Zamiast po prostu powiedzieć “zależy nam, może się da?”. Bo moim powodem na “nie da się” nie było “nienawidzę ciebie i wszystkiego co reprezentujesz”, tylko “nie wiem jak i czy mogę”.
Tyle zdań, a komunikacja żadna.
Telefon jest bardziej osobisty i szczery
Jak wyżej Nie poznasz kogoś bliżej przez maile. Nie usłyszysz jak się śmieje, jakie ma manieryzmy. Nie wiesz czy można zażartować czy lepiej trzymać fason. Przez telefon możesz się dowiedzieć przy pierwszym podejściu. Odczytasz też intencje. Rozpoznasz nastrój.
Telefon ciężej zignorować
Jeśli ktoś dzwoni i dzwoni i znowu dzwoni, to w końcu chociaż z irytacji odbierzesz. Mail wysłany po raz dziesiąty staje się irytującym spamem.
Telefon nie zostawia po sobie śladów
Taka sytuacja. Rozmawiam z panem przez telefon. Mówię mu, że możliwe jest WSZYSTKO. Dam mu co chce, byleby podpisał kontrakt. Może być to, albo to, albo tamto i jeszcze to. Szef by mnie skarcił, bo trochę się zagalopowałam i mam już naprawdę dość negocjacji. Na szczęście szefa nie ma.
A Pan jest mądry.
-Weź mi to wyślij w mailu. Dam znać co i jak.
To to wysłałam w mailu. Jedną opcję. Chociaż powiedziałam mu o sześciu.
I co?
I podpisał.
Szef był tak bardzo dumny…
Oczywiście czasem chcesz mieć konkretne ustalenia na piśmie. Do tego właśnie służy mail.
Mozesz go odłożyć wymyślając głupią wymówkę
Jeśli rozmowa się nie układa możesz ją zawsze przerwać. Albo uniknąć jej, jednocześnie dając znać osobie po drugiej stronie, że nie ignorujesz jej, jest ważna, ale to nie jest dobry moment. Przepraszam, właśnie idę na (wymyślone) spotkanie. Do biura wleciał gołąb. Jadę pociągiem na Antarktydę. Z Lee Pacem. Naprawdę nie mogę rozmawiać.
Jeśli sprawa jest ważna, ten ktoś na pewno zadzwoni jeszcze raz. A inbox się nie zapycha.
Wciąż miewam bardzo niezręczne i nieudane rozmowy. Kwestia klienta. Z niektórymi jestem w stanie rozmawiać absolutnie o wszystkim, z innymi o niczym. Są osoby, które przez telefon są największymi gburami świata, a na żywo to puchate białe owieczki.
Telefon Cię kocha. I tylko czeka, żeby ułatwić Ci życie. Musisz mu tylko pozwolić.
PS Doszłam do punktu zwrotnego w życiu, w którym kiedy tylko mogę staram się dzwonić. Bo nie mam czasu na bzdety i czekanie.
Jeśli ja mogłam, to KAŻDY może.