Ja wiem, że wszyscy robią teraz podsumowanie roku i pewnie macie dość. To jeszcze tylko jedno, jeszcze tylko moje i nie musicie więcej czytać, w porządku? Piszę podsumowanie, bo wszystkie fajne pomysły na teksty wolę zostawić na styczeń, zacząć rok z grubej rury i poczuć się choć na sekundę człowiekiem sukcesu. Poza tym, w tej chwili może uwierzysz, że mam fajne pomysły i wrócisz do mnie w styczniu? Kupuję sobie czas.
Ważne rzeczy w 2016 roku?
Terapia
Żadna tam CBT. Taka filmowa, jak w Soprano czy innym Hannibalu. Taka, co to przez dobre kilka tygodni mocno mnie śmieszyła, dopóki nie okazało się, że jestem kłębkiem nerwic, kompleksów i poczucia winy, sięgających do mojego dzieciństwa. Tak, mniej więcej jak w filmach. W międzyczasie byłam w totalnej rozsypce, ze strachu nie mogłam w nocy zasnąć i co jakiś czas umierałam na kanapie pod kocem. Wciąż zdarza mi się chować pod kocem, ale czuję się mniejszym zerem i mniej boję się świata. Czasem nawet w ogóle się nie boję. W tej chwili jestem w miejscu, kiedy na próbę znowu postaram się radzić sobie z emocjami sama i dość mocno się tym ekscytuję.
Osobiste teksty
Jeszcze kilka lat temu, będąc starzejącą się szafiarką, odczuwałam lęk czy mogę napisać na taki czy inny temat. Jak zareaguje na to mój Czytelnik? Czy jeśli napiszę o depresji wszyscy odwrócą się ode mnie jak od przegrańca? Czy jeśli skomentuję wydarzenia w społeczeństwie czy polityce to uznają, że jestem pseudointelektualistką i wyśmieją? Od dłuższego czasu wiem, że nie, a w 2016 roku przekonałam się, że uwielbiacie osobiste teksty o problemach, wątpliwościach i walce ze sobą. Dostaję od Was sporo maili i wiadomości w nawiązaniu do tych tekstów i jest mi tylko głupio, że nie umiem odpisywać na nie tak ładnie, jak na to zasługujecie. Absolutnie nie wstydźcie się pisać, to jest bardzo miłe i stanowi duży komplement.
Najlepszy rok w historii Riennahery jako bloga
Październik jest zawsze najpopularniejszym miesiącem, w tym roku jednak przebił sam siebie i statystyki zanotowały 40 tysięcy unikalnych użytkowników. W pozostałych miesiącach roku jest to średnio 23 tysiące. To taki mój mały sukces, a w roku 2017 chciałabym, żeby te 40 tysięcy stało się normą. Poza tym, w ciągu ostatnich kilku tygodni, trzy zdjęcia na moim instagramie przekroczyły psychologiczną granicę 1000 lajków. Najbardziej podobają się zdjęcia robione przez okno i koty, ciekawe to odkrycie. Dla wielu osób mogą to być nieistotne numerki i banał, ale to widoczna oznaka, że to co robię i na co poświęcam mnóstwo czasu, komuś się podoba. Dla mnie to bardzo ważne. Tak więc dziękuję za wszelkie lajki, komentarze i share’y i ładnie proszę o więcej. Zawsze też interesują mnie Wasze opinie, o czym chcecie czytać. Mniej o tym, o czym nie chcecie, bo jeśli coś mnie interesuje, to choćby dziesięć osób powiedziało, że przestanie mnie czytać, to i tak o tym napiszę. A co.
Książka
Od lutego 2016 do dzisiaj poczyniłam nad nią większe postępy niż przez ostatnie piętnaście lat (bo pomysł na fabułę wymyśliłam jako cztermastolatka). Na chwilę obecną mam dwadzieścia dwie strony scen rozgrywających się chronologicznie i nadających się do pokazania znajomym (oszukującym, że im się podoba), a także kolejne 10 stron luźnych scen. Od kilku dni regularnie i codziennie siadam i dopisuję przynajmniej kilkanaście linijek. W głowie mam też plan, co dzieje się sto lat przed akcją powieści, a także sto lat potem. Głęboko wierzę, że będę kiedyś najgrubszą pozycją w koszyku z przeceną w Biedronce. Głęboko wierzę też, że w 2017 roku skończę pierwszy tom.
Ludzie wokół mnie
Nie będę pisać tutaj o małżeństwie, bo takie banalne teksty urągają powadze instytucji. Jakimś cudem znalazłam się w tym roku w otoczeniu osób, które wydają się mnie lubić, motywują mnie, słuchają, wspierają, wywołują we mnie uśmiech od ucha do ucha, kiedy czytam ich wiadomości. I co najważniejsze – są świetnymi kompanami do picia. Choć niektóre piją zdecydowanie za mało (tak, wywołuję do tablicy Kasię Czajkę). Skąd je wszystkie wzięłam? Tam, skąd bierze się większość bratnich dusz. Z internetu.
Dobry alkohol
Mój mąż ma wspaniały gust co do whisky i niezwykłe umiejętności przygotowywania wykwintnych koktajli. Chociaż, gwoli ścisłości, nie obchodzi mnie żaden koktajl, poza Sazerackiem i Old Fashioned. Ale umie je robić i to robić dobrze. Nie był to rok kiedy wypiłam najwięcej, ale z pewnością nigdy nie piłam tak dobrych rzeczy. Poza tym jeśli znajdziesz się z kimś w Oran Mor w Glasgow i spędzacie wieczór degustując kilkanaście różnych whisky, to możesz mieć pewność, że to jest THE ONE.
Także dziękuję Wam, że jesteście. Postaram się, żeby w 2017 też było nam fajnie.
ask.fm