W wielkim i okropnym uproszczeniu, mieszkańcy Wysp Brytyjskich przez wieki dzielili się na ludność rdzenną, która była najeżdżana, grabiona i podbijana oraz ludność najeżdżającą grabiącą i budującą potęgę na podbitych ziemiach. Tą grupą, która częściej obrywała niż nie, były ludy celtyckie, przez wieki spychane i marginalizowane, śpiewające rzewne pieśni i emigrujące (przede wszystkim do USA, ale podobno nawet do Polski).
Jako Polacy wiemy dobrze, że bycie najeżdżanym i prześladowanym nie jest fajne. Niemniej jednak, kiedy patrzę na krańce wysp zamieszkałe przez potomków spychanych na margines Celtów, wydaje mi się, że takie piękno, jak góry Szkocji i plaże Walii, jest troszeczkę, troszenienieczkę warte cierpienia, jeśli porównać je do nudnych jak flaki z olejem angielskich krajobrazów, składających się z płaskich jak naleśnik łąk (nie mówimy w tej chwili o pięknie Yorkshire i Derbyshire, ok?). Tylko głupiec mógłby cenić nudę widoków w Surrey wyżej niż piękno dramatycznych klifów Kornwalii. Głupiec, albo ktoś, kto chcę zainwestować w bardzo drogą ziemię, ale to już inna historia…
Zdaję sobie sprawę, że ludzie dzielą się na tych z Północy i z Południa. Wielbiciele egzotycznych klimatów mogą zupełnie nie czuć moich zachwytów. Z góry uprzedzam, że wszystko piszę z perspektywy zimnolubnego bladego człowieka, który się nie opala.
Kornwalia jest bezczelnie piękna. Przynajmniej w tym malutkim wycinku wybrzeża, który schodziłam. Zakładam, że reszta wybrzeża, ta mniej skażona turystami, jest przynajmniej tak samo piękna. Klify są dramatyczne jak diabli i chodząc po nich słyszy się w głowie motyw przewodni z Poldarka. SERIO. Tylko uwaga, żeby się nie zasłuchać, bo klify są w dużej części niezabezpieczone i łatwo się wykopyrtnąć na skałki. O czym przypominają gdzieniegdzie krzyże.
Wieczorem w hotelu nie można spać, przez wiatr, który nie przestawał wiać ani przez chwilę. Rano nie można spać, bo kurczaki morskie z czegoś się bardzo cieszą. Na plażę można iść tylko w konkretnych godzinach, po później plaży nie ma. Zalewają ją wody oceanu. Jest najlepiej.
Poldark to w ogóle najlepsze, co od lat przytrafiło się Kornwalii. W sklepie z pamiątkami można kupić poldarkowe piwo, ciastka, likier, cukierki, sery, WSZYSTKO. Na przystankach autobusowych ponaklejane są reklamy poldarkowych wycieczek. Niestety pojechaliśmy przed sezonem, wycieczki zaczynają się w kwietniu.
Newquay to dziwaczne miasteczko, będące hybrydą Australii, nadmorskiego brytyjskiego kurortu i Londynu. Z Australią kojarzą mi się wszechobecni surferzy. Na każdym kroku znajdują się wypożyczalnie sprzętu, sklepy z ubraniami dla tych, co chcą na kilometr wyglądać jak surfer i kluby surferskie. Oprócz tego co chwilę można natknąć się na lokale z automatami do gier i maszynami ze szponem do wyciągania maskotek, które są nieodłącznym elementem brytyjskich nadmorskich miasteczek, które świetność mają dawno za sobą. Z Londynem natomiast łączą Newquay…ceny. Co prawda hotele i noclegi są w przyzwoitych jak na UK cenach, ale jedzenie w lokalach kosztuje mniej więcej tyle ile zapłaciłabym za nie na Angel.
Najsłabszą stroną pięknych celtyckich krain jest dojazd do nich. Jeśli nie masz samochodu, to do Kornwalii, podobnie jak do Walii, jedziesz z Londynu pięć godzin pociągiem z przesiadką na stacji, na której nie ma NIC. Można mieć zatem tylko nadzieję, że pociąg nie będzie miał opóźnienia i złapiesz połączenie, które poza sezonem kursuje raz na dwie-trzy godziny. Ale warto. W żadnych Londynach nie ma takich klifów i takich Poldarków. Być może w tym roku już nie wrócę, ale wizyta w Kornwalii w sezonie, kiedy być może wieje troszeczkę mniej i można nie chodzić w płaszczu, trafia na moją listę miejsc do odwiedzenia obowiązkowo.
PS Im jestem starsza, tym mniej chce mi się robić zdjęcia lustrzanką. Trochę ładniejszych ujęć trafiło na instagram, bo telefonem trzaskałam pięć razy więcej ujęć.
PPS O co chodzi ze śmietaną? Clotted cream to charakterystyczny kornijski produkt, wszechobecny niczym Poldark. Można zjeść śmietankowe cukierki-krówki (fudge), śmietankowe lody, śmietankowe ciastka, rozsmarować śmietanę na bułeczce i wciągnąć popijając herbatką. Koniec końców można też rozsmarować śmietanę na Poldarku. Wtedy mamy wszystko co najlepsze w Kornwalii w jednym.