Zastanawiałam się czy powinnam publikować taki tekst. Nie chcę nikogo urazić, odepchnąć ani zniechęcić, ale czuję, że oczekiwania wobec mnie czasem przerastają to, co jestem w stanie zaoferować. To, co chcę Wam oferować.
Depresja przewijała się tu wielokrotnie. Piszę dużo i często o swoich słabościach, problemach, walkach. Wierzę, że warto to robić – mówić otwarcie o rzeczach mało przyjemnych, ale powszechnych. Wierzę głęboko w to, co Kurt Vonnegut napisał w „Trzęsieniu Czasu”:
Wiele osób potrzebuje usłyszeć tę wiadomość: czuję i myślę w dużym stopniu tak jak ty, zależy mi na wielu rzeczach, na których tobie zależy, choć większości osób na nich nie zależy. Nie jesteś sam.
Pisanie pomaga też mnie, bo wiem, że duszenie w sobie emocji i udawanie, że wszystko jest w porządku, stało się skutkiem wielu moich lęków. Od latania samolotem przez ataki paniki na pikniku w parku po trudności ze snem. Wiem o tym dzięki terapii, która pomogła mi rozsupłać wiele mocno splątanych wątków z życia. Brzmi to jak głodna bajka z filmu o terapeucie, wielu z Was zapewne nie wierzy w takie przyczyny i efekty (wiem, bo o tym do mnie piszecie), ale fakt, że śpię w nocy, nie mam ataków paniki i już nie wymiotuję na lotnisku dla mnie jest wystarczającym dowodem na skuteczność specjalisty. Tu tkwi słowo klucz. SPECJALISTA.
Dostaję naprawdę dużo maili opowiadających o Waszych problemach i proszących o rady. Dla wszystkich mam tak naprawdę tylko jedną radę. Jeśli czujesz się tak źle, że masz ochotę napisać o tym do obcej osoby z internetu, to najlepsza oznaka, że potrzebujesz pomocy. Niestety, tak jak mogę i chcę publicznie mówić o własnych problemach, słabościach i walkach, tak nie mogę mieć żadnych pretensji do bycia specjalistką ani profesjonalistką. Nie czuję się na siłach rozwiązywać problemy osób, których przecież w ogóle nie znam i nie mam pojęcia o ich życiu. Próby domorosłej psychoterapii uważałabym za szkodliwe. Szkodzenie Wam, a z zwłaszcza osobom, które nie czują się dobrze, jest ostatnią rzeczą, którą chciałabym robić.
Zdaję sobie sprawę, że kiedy piszesz do mnie długi list ze szczegółowym opisem Twojej sytuacji, oczekujesz innej odpowiedzi niż “trzymaj się i koniecznie idź do specjalisty”. Nie jestem w stanie jednak odpowiedzieć Ci niczego bardziej sensownego. Bo widzisz, nie znam Cię. Nie mam pojęcia kim jesteś. Nawet jeśli mi to opiszesz. Chociaż uważasz, że Ty znasz mnie, to tak nie jest. Znasz teksty, które piszę. Znasz, być może, moje zdjęcia na tym czy innym serwisie społecznościowym. Nie masz pojęcia czy jestem osobą, z którą łatwo by Ci się rozmawiało, a może wręcz przeciwnie, byłaby między nami duża antypatia. Naprawdę nie jestem kimś, kto może rozwiązać Twój problem. Zasługujesz na prawdziwą pomoc. Czegokolwiek bym nie odpisała, nie będzie się to umywać do profesjonalnych informacji i wskazówek, których może udzielić w bezpośrednim kontakcie osoba z odpowiednim doświadczeniem i wykształceniem. Ja takiej wiedzy nie posiadam.
Dostaję też sporo pytań o terapeutkę, do której chodziłam w Londynie. Tak jak chciałabym, żeby wszyscy byli zdrowi i czuli się jak najlepiej, mam też swoje granice intymności. Pokazywałam swoje zdjęcia w bikini, sesję ślubną i różne inne prywatne momenty. Nie mam z tym problemu, dopóki kontroluję przepływ informacji. Na myśl o rozpowszechnianiu danych osoby, z którą rozmawiałam o bardzo ciężkich, osobistych sprawach, z którą być może jeszcze kiedyś będę o nich rozmawiać, czuję nerwowy ból w żołądku. Przykro mi, jeśli ktoś poczuje się zawiedziony, ale w kwestii depresji potrzebuję czuć się możliwie jak najbardziej komfortowo, dlatego wolałabym unikać udzielania tych informacji.
W przypadku terapeuty jest jeszcze jeden aspekt, który trzeba wziąć pod uwagę. Nie każdy będzie idealny dla wszystkich. Sama jestem bardzo zadowolona z pomocy, wiem natomiast, że są osoby, które nie są tak samo zadowolone. Bardzo nie chciałabym być powodem czyjegoś rozczarowania w kwestii wyboru specjalisty. Mogę podzielić się tym, jak znalazłam terapeutkę. Poleciła mi ją koleżanka, która sama znalazła ją w google. Dobrym miejscem na znalezienie kogoś w okolicy lub specjalisty od konkretnych problemów jest strona http://www.counselling-directory.org.uk/ Zarejestrowane są na niej tysiące profesjonalistów na terenie całej Wielkiej Brytanii.
Będę dalej pisać o tym co czuję. O momentach dobrych i bardzo złych. Mam nadzieję, że to pisanie pomoże Ci poczuć się nieco lepiej. Ale prawdziwa pomoc czeka na Ciebie nie na blogu, tylko u profesjonalisty. Depresja to sprawa dla lekarza, terapeuty, psychologa. Nie dla blogera. Nawet jeśli czujesz, że Cię rozumie.