Najlepiej ich nie oglądać. Koniec wpisu.
Większość czasu stosuję tę metodę. Od kiedy w wieku siedemnastu lat obejrzałam The Grudge i przez kilka miesięcy bałam się być sama w mieszkaniu, całkowicie odcięłam się od horrorów. Choć wcześniej bardzo je lubiłam. Ba, wcześniej je uwielbiałam. Dzieci Kukurydzy, Ringi czy innych Egzorcystów. Gore i mniej gore. Wszystko. The Grudge mnie zniszczyło, ponieważ potwór chował się pod kołderką. To oczywiste kłamstwo, tak nie jest, pod kołderką jest najbezpieczniej na świecie. Nigdy się z tego jednak nie pozbierałam.
Po wielu latach postu postanowiłam na chwilę się przemóc.…na brytyjskim Netflixie pojawiło się Crimson Peak. Hiddleston co prawda ani mnie ziębi ani grzeje, nawet jak stoi na żywo naprzeciwko mnie obok kebaba. Ale Mia Wasikowska ślicznie wygląda z bufiastymi rękawami, jest to film ze stylizowanej, ale jednak epoki…postanowiłam więc spróbować. Wiem, że to nie jest nowy film, tylko staroć, który wszyscy widzieli, ale bądźmy poważni. Nie odważyłabym się iść do kina na film o duchach.
Co ciekawe, jestem w stanie bez wielkiego problemu oglądać filmy i seriale o mordercach, przerażają mnie jedynie nadprzyrodzone stworzenia. Zwłaszcza, jeśli nie wydają się w ludzki sposób inteligentne, czyli na przykład postać, która w ogóle nic nie mówi i zachowuje się w zwierzęcy sposób jest bardziej straszna niż jakikolwiek wampir. Wampir w ogóle nie jest zbyt straszny. Zwłaszcza, odkąd miewa twarz Skarsgarda…
Na potrzeby tego filmu i pięknych sukienek, a także przespanych nocy, musiałam sobie poradzić. Co można zrobić?
Oglądać w dzień
To jest tak oczywista oczywistość, że w ogóle bez sensu o niej wspominać. Nie dość, że dzień, to jeszcze najlepiej w kilkunastoosobowej grupie. Wśród malutkich puchatych szczeniaczków.
Wychodzić z pokoju, kiedy pojawia się potwór
Proste? Proste. Poza tym pranie nie wstawi się samo…
Oglądać w kawałkach
Kiedy robi się zbyt strasznie, po prostu wyłączam. Wstawiam wspomniane pranie. Mam naprawdę sporo prania do zrobienia. Włączam kreskówki, śmieszne koty, robię herbatę, biorę kąpiel. Wracam kiedy znów czuję się na siłach. Napięcie zdążyło zelżeć, szkielet pełznący po podłodze znów bawi zamiast straszyć. Poza tym na podłodze leży też często skarpetka. Nie da się bać szkieletu, kiedy leży Ci pojedyncza skarpetka. Miejsce jej pobytu jest bardziej tajemnicze, niż pochodzenie wszystkich duchów świata razem wziętych.
Czytać streszczenia na wikipedii
Paradoksalnie, choć nie oglądam horrorów, doskonale orientuję się w ich fabułach. Interesują mnie, mimo, że większości z nich nigdy nie zobaczę na ekranie. Zwłaszcza Babadooka. Po obejrzeniu samego trailera nie spałam przez tydzień. A tak i wilk syty (wiem o czym jest i jak się kończy) i owca cała (przesypiam noce, nie że bez budzenia się, ale jednak choć trochę).
W konkretnym przypadku Crimson Peak czytałam streszczenie podczas każdej sceny grozy. Scena sobie leci, ja czytam co się stanie i w ogóle nie patrzę wtedy na film.
Oglądać na przyspieszeniu
Przyznam, że z moimi zdolnościami obsługi maszyn elektroniczno-magicznych, nie do końca wiem, jak to zrobić. Ale jeśli bym wiedziała, totalnie przewinęłabym wszystkie straszne sceny. Jak na wideo. Na przyspieszeniu wszystko jest takie śmieszne.
Czy to pomaga? Troszeczkę. Pomogło również to, że Crimson Peak nie jest ani tak dobre, jak mogłoby być (albo w ogóle nie jest dobre, ale jest bardzo ładne), ani tak straszne jak powinno.
Myślę jednak, że o o ile nie pojawi się jakiś nowy tytuł z pięknymi kostiumami z dawnej epoki, odpuszczę sobie horrory.