Ostatnie dwa dni spędziłam odbywając milion spotkań na targach turystycznych WTM (pozdrawiam Czytelniczkę, która pracuje na stoisku Polski). Nie mam siły nie tylko myśleć, ale nawet stanie idzie mi słabo, zostawię Wam zatem te oto linki i wrócę do jęczenia nad stanem swych stóp.
♦
Gdyby Gra o Tron była nakręcona jako anime, to w czołówce leciałby J-Rock. Wyglądałoby to cudownie! Bardzo poproszę, bo odkąd skończyłam zarówno Death Note i Attack on Titan, to serce tęskni za japońską estetyką.
♦
Monika Kamińska napisała dlaczego ubrania z działów damskich są gorszej jakości niż te z działów męskich w tych samych sklepach. Niestety, marki wykorzystują naszą słabość do traktowania zakupów jako hobby i sposobu spędzania wolnego czasu.
Powiązanie interesuje mnie o tyle, że kiedy nie pracowałam, nie czułam potrzeby zakupów i musiałam wręcz zmusić się, żeby kupić koszulę na rozmowy o pracę. Mogłabym nosić wciąż te same ulubione sukienki (kiedy schodziłam z kanapy) lub bluzy (na kanapie). Kiedy wróciłam do pracy, już w drugim tygodniu obkupiłam się w Zarze podczas przerwy na lunch. Musi być zatem zależność między zakupami i stresem/definiowaniem się przez coraz to nowe ubrania. O czym warto pamiętać. Zwłaszcza, jak ma się sklepy kilka minut od biura…
♦
Mało kiedy trafiam na blogach na miejsce w Londynie, którego nie znam, jeszcze rzadziej na takie, które mam ochotę odwiedzić. Podczas ostatniej wizyty Fashionelka odwiedziła cukiernię Peggy Porschen i teraz marzę o zdjęciu na tle girland kwiatów.
Kto chce się wybrać?
♦
Sama nie jestem osobą, która ma radosną osobowość i mogłaby zarażać świat szczęściem. Nawet nie bardzo zadaję się z takimi osobami, bo wcześniej czy później czuję się wtedy jak pochmurna otchłań albo wiedźma w bajce o wesołej królewnie. Lubię jednak raz na jakiś czas, na chwilę, zderzyć się w świecie z takimi osobami bez żadnych zobowiązań. Taką osobą zdecydowanie jest kierowca autobusu 214, na którego widok cały człowiek w środku uśmiecha się do siebie. Taką osobą na pewno jest też ten zapowiadacz z metra na Victoria Station. To teraz moja stacja, gdzie wysiadam w drodze do pracy. Może na siebie wpadniemy?
♦
Znacie kogoś, to nie lubi alpak? Ja chyba nie. Bo i czego tu nie lubić?
Andrzej Tucholski nakręcił idealny film dla każdego, komu brakuje w danym momencie odrobiny miłości czy radości. Trzy minuty patrzenia na alpaki.
♦
Kampanię marki Twinset podpatrzyłam na facebooku u Tildy. Takie kampanie lubię najbardziej – mroczne i piękne szkockie krajobrazy, szaliki, swetry i nawiązania do Twin Peaks. Śliczności.
♦
Na Guardianie świetny artykuł w związku z wydaniem książki o czarnoskórych mieszkańcach Anglii z okresu Tudorów. Ci ludzie istnieli, nie byli niewolnikami, tylko, uwaga uwaga, szanowanymi członkami swoich społeczności. To tak w kontekście pieklenia się, gdy w filmach kostiumowych mamy osoby o innym kolorze skóry, albo kiedy ktoś tłumaczy żarliwie, dlaczego wiedźmin nigdy nie mógłby być czarny 😉
W artykule pada zdanie, które jest miodem na moje serce historyka. Gdyby to zdanie było człowiekiem, to bym za nie wyszła:
“History isn’t a solid set of facts,” she replies. “It’s very much about what questions you ask of the past. If you ask different questions, you get different answers. People weren’t asking questions about diversity. Now they are.”
Ja czekam na film o czarnoskórym trębaczu na dworze Henryka VII i Henryka VIII. Albo o wspomnianym w artykule panu o cudownym, wybitnym imieniu i nazwisku – Reasonable Blackman.
♦
Pozostał mi jeszcze jeden dzień targów. Trzymajcie kciuki, żebym nie zaryła mordką w ziemię podczas spotkania z Japonią.