Znasz je? Nie żeby od razu złoczyńcy czy okrutnicy, tylko po prostu złe osoby. Nie kopią małych szczeniaczków, może nawet są miłe dla swoich mam i babć, ale jednak nie da się określić ich jako dobre. Byłyby w Slytherinie nie dlatego, że są ambitne i charakterne, tylko z wredności serca. Osoby, które każdym słowem wywołują Twoją niechęć. Które reprezentują sobą wszystko to przeciwko czemu opowiadasz się w życiu, nawet jeśli chodzi o stosunek do kelnera czy jak stać w kolejce. Te ludzkie potwory codzienności. Przeciętniaki piekła.
Może nawet chcą Cię zranić, kiedy akurat im się nudzi. Z mojego doświadczenia wynika, że najczęściej są wygadane i lubią mówić dużo o innych. Czasami nawet trzymają się w grupach i wtedy mówią o innych jeszcze więcej.
Te osoby też robią coś dobrego. Pod koniec dnia możesz pogratulować sobie, że dorosłeś do tego, że się nimi nie martwisz. Nie obchodzi Cię co o Tobie sądzą i co mówią za Twoimi plecami. Bo mówią na pewno. Gdyby nie mówiły, nie byłyby takie złe. Właściwie, wnioskując z ich opisu, to nawet dobrze, że Cię nie lubią. Kiedy pijesz herbatę w domowym zaciszu, możesz skupić się na wszystkich miłych rzeczach i w ogóle nie musisz planować zemsty. Jesteś ponad zemstę. Można co prawda mścić się na osie, która wleciała Ci do piwa, ale lepiej po prostu zamówić nowe piwo. Przede wszystkim natomiast się ich nie boisz.
Nawet złe osoby mogą sprawić, że poczujesz się wspaniale.