Odpowiedzialny dorosły to mityczne stworzenie z gazetki dla dzieci. Możesz go poprosić o pomoc w obieraniu kartofla albo w sytuacji zagrożenia. Choć daję radę z kartoflem, wciąż czekam na moment, kiedy poczuję MOC DOROSŁOŚCI na więcej niż kilka godzin.
Z pewnością robią mi się zmarszczki. Moje kolano niedomaga. Na niepofarbowanych odrostach widzę siwiznę. Mam regularne wpływy na konto, płacę podatki, załatwiam SPRAWY i piję alkohole dla starszych panów, ale wciąż czuję jakby to była zabawa, udawanie. Kiedy stoję przed lodówką w sklepie spożywczym, przerasta mnie wybranie jogurtu. Przed chwilą zamówiłam pizzę na wieczór z samą sobą i czuję się jakbym coś zbroiła.
Chciałabym wierzyć w siebie i podejmować DECYZJE. Tymczasem zdarza się, że boję się opublikować tekst bez usłyszenia “tak, w porządku”.
Kiedy myślę, że pilot, chirurg czy polityk jest człowiekiem tak samo jak ja, robi mi się słabo. Staram się sobie wmówić, że wcale nie są, że to ludzie wybitni, prawdziwi dorośli, którzy jogurt wybierają w sekundę i zamawiają pizzę bez cienia wątpliwości. Jednak o ile w przypadku pilota czy chirurga takie wmawianie sobie ma sens, o tyle w przypadku polityków zupełnie mi nie idzie.
Jako osoba dużo młodsza wygłaszałam butne stwierdzenia podczas oglądania filmów katastroficznych. Ale oni głupi, przecież lepiej schować się do sklepu/biec w przeciwną stronę/zrobić x/y/z. Obecnie już nic nie mówię, bo wiem z doświadczenia, że adrenalina jest zdradziecką mendą. Chociaż wciąż nie rozumiem chodzenia nocą po domu w horrorach. Kiedy słyszę jakiś dźwięk w nocy, opatulam się jak najszczelniej kołdrą. Przecież to jedyne bezpieczne miejsce. Przecież tylko pod kołdrą nie dosięgną mnie żadne potwory.
Chciałabym umieć spać bez zapalonego światła, kiedy jestem sama w domu. Chciałabym wiedzieć co ze sobą zrobić.
Mam 31 lat i w ogóle nie czuję się dorosła. Obawiam się, że istnieje spora szansa, że za kolejnych 31 lat niewiele się w tej materii zmieni.