Znasz to uczucie, kiedy nie możesz w nocy zasnąć z nerwów? Kiedy ze plecami mokrymi od potu budzisz się o 4 rano i boisz się znów zamknąć oczy? Kiedy nie możesz się niczym cieszyć, bo boisz się, że jeśli tylko pozwolisz sobie na chwilę radości, wszystko runie? Kiedy ze strachu przed następnym dniem nie możesz jeść. Kiedy nerwy wyczerpują tak bardzo, że na nic innego nie ma już siły. Kiedy przypadkowe, nieistotne małe rzeczy wydają się być złymi omenami.
Mamy czego się w życiu bać. Jako małe dziecko modliłam się o to, żeby wiele wydarzeń nie miało miejsca i nie wydarzyło się. W zasadzie większość z nich się wydarzyła. Niektóre pokaleczyły mnie bardzo, inne tylko trochę. Niektóre zakodowały lęki na długi czas, inne doprowadziły do potrzeby terapii. Niektóre pozostaną na zawsze małymi smutkami, które nie będą spędzać mi snu z powiek, ale wycisną kilka łez w cięższy, deszczowy dzień. Niektóre może nawet czegoś mnie nauczyły, chociaż to gorzka lekcja.
Z pewnością wydarzy się jeszcze mnóstwo złych rzeczy. Tobie, mnie, osobom, które kochamy, światu. Już nie modlę się, żeby było inaczej. Nie mam na celu urażenia niczyich uczuć religijnych, ale nie wierzę w moc sprawczą takich próśb. Jeśli coś jest i tak postanowione, to cóż ja mogę?
Z całych sił staram się nie bać. Ten brak strachu również nie ma specjalnej mocy sprawczej, jest jednak o wiele lepszy dla mnie. Biegu wydarzeń nie da się zmienić siłą strachu. Równie dobrze możemy siąść i zrelaksować się, czekając na to, co ma być. Jakiekolwiek będzie. Nie twierdzę, że to zupełnie łatwe, codziennie się tego uczę. Przespane noce są o wiele przyjemniejsze od tych nieprzespanych. Kiedy budzę się w środku nocy, staram się nie przywoływać lęków, tylko spędzam namiętne chwile z wikipedią. Tak czy inaczej wstaję niewyspana, ale przynajmniej zaczynam nowy dzień pełniejsza o wiedzę, której zupełnie nie potrzebuję, zamiast zalękniona tym, co się dzisiaj stanie.
Być może to wszystko brzmi jakby było mi smutno, a jest wręcz przeciwnie. Leżę pod kocem, za oknem pada deszcz i wkrótce z chęcią zamknę oczy. Zasnę bez większych problemów. Rok temu nie byłoby o tym mowy.
Tych co się boją, łatwiej jest omamić. Kontrolować. Dadzą wiele, żeby tylko poczuć się lepiej. Pamiętam, ile sama dałabym za cokolwiek co pomogłoby mi poradzić sobie z lękami. Najwięcej pomogłam sobie z czasem sama.
Zatem odwagi.
| Zdjęcie: Ewa Karaszkiewicz |